poniedziałek, 14 grudnia 2015

"Czas i tak płynie*




--------------------------------------------------------------------------------------

Mija drugi dzień drogi, w sumie mogłem się domyślić ,że karawana Cekitów nie będzie ekspresem do celu. Te przerośnięte skaliste monstra, mimo strasznego wyglądu i osłych twardych łapsk. Mają w sobie delikatność i serce, zwłaszcza gdy są oddane jakiejś sprawie. Podróżowanie z Cekitami nauczyło mnie kilku rzeczy o nich, rozbijanie obozu. Zasypianie, nawet przygotowywanie posiłków, to jest pewnego rodzaju rytuał.
* Ciekawe jak daleko jeszcze do celu, co się dzieje z Iv i Yanginem. Kompletnie nie mogę ich wyczuć, tak jakby coś zagłuszało ich energię *
- Nie martw się, wkrótce będziemy na miejscu.

- Irgov , daleko jeszcze ?
- Niedługo, przed wieczorem będziemy.
* Przed wieczorem ? Serio ? Jest ledwo poranek ! *
- Coś czuję, że zaczyna Cię to męczyć.
* To za długo trwa, niecierpliwie się. Martwię o towarzyszy *
- Nie martw się.

Droga było aż nazbyt spokojna, nic się nie działo. Wszystkie zwierzęta się pochowały, jakby oczekiwały czegoś wielkiego. Powoli widać było zmianę zasięgu terytorialnego, wieczna zima Cekitów zaczęła się wycofywać wobec szaro-burej ludzkiej jesieni.
* Jeżeli taka pogoda jest tutaj cały czas, to depresji dostanę... Muszę się napić *

Can wyszeptał pod nosem imiona swoich towarzyszy, skupiając swoją moc.
- Iv, Yangin...

Co jakiś czas próbowałem przywołać ich głosem, jednak moje próby nie przynosiły efektu.
* Przydała by się jakaś wielka raca, rąbnąłbym ją w środek lasu i w końcu by mnie ktoś zauważył*
- Czemu się tak niecierpliwisz ?
* Boli mnie ta niemoc, bezsilność wobec ludzi na których mi zależy... A tak w ogóle , nie łap mnie za moje myśli. Daj mi od czasu do czasu pobyć człowiekiem bez twarzy, bez magicznych mocy, bez gadającego miecza. Będzie się dało ? *
- hmm...Nie !!
* Jak to nie ?! *
- Nie mogę być cicho i tyle, zresztą przestań się rozczulać zamknij się już i skup się.
* Co za...*
- ...
* Zaczynam się zastanawiać czy nie wariuję powoli , gadam z duszą zaklętą w mieczu , która czyta mi w myślach.*
- Nie to nie !!

Droga mijała powoli, w ciszy i milczeniu. Uciszenie myśli przyniosło nutę spokoju.
Jednak droga była bardzo nużąca, a sceneria i pogoda potrafiła przywlec najgorsze myśli.
Nagle poczułem jakiś nieznany mi wielki przepływ mocy duchowej który zmierzał od kierunku miasta.





* Kim jest ten Qizan, Yangin go znał dość sporo czasu *
Iv uciekała między uliczkami miejskimi goniona przez strażników. Nie mieli najmniejszych szans , by ją złapać.
* Trzeba im przyznać , że są uparci... Muszę wszystko pozbierać zanim Can zjawi się w mieści... *

Yangin wczorajszym listem zobrazował Iv jego plan.
Iv wpadła do swojej kryjówki specjalnie przygotowanej przez Yangina, na stole leżał list, który otrzymała wczoraj przed całym tym dziwnym zajściem.
Żeby zrozumieć jeszcze raz cały plan i sprawdzić czy ma wszystkie składniki usiadła na spokojnie i zaczęła czytać ponownie.

***
- Droga Iv... Wiem ,że ostatnie wydarzenia sprawiły wiele złego. Chciałbym Cię przeprosić za to wszystko, ale niestety nie ma na to teraz czasu. Mam nadzieję, że zdążyliśmy się spotkać przed tym zajściem. Can pewnie jest już w drodze do Zakonem, musisz przygotować wszystko przed jego przybyciem w innym wypadku cały plan zawiedzie. Musisz mi zaufać, w mieście jest kilka osób , które na pewno Ci pomogą w zebraniu składników zaklęcia. W poszukiwaniu przyjaciół zapytaj o Karczmarza w miejscu gdzie otrzymałaś list, bądź też się spotkaliśmy. Pewnie się zastanawiasz o czym ja piszę i po co Nam jakieś zaklęcie. Potrzebować będziesz trzy składniki : Sztylet zaklętego ducha , zakopcony kocioł, truciznę kanałowego szczura.
 Wszystko to po to by uwolnić to miasto i być może uratować moje życie...Qizan jest bardzo niebezpiecznym wojownikiem , potrafi ukrywać swoją energię duchową, a co gorsze chować też energię swoich ofiar. Nie będziesz w stanie wyczuć mojej energi , a przez co nie masz najmniejszej szansy znaleźć mnie na czas. Zaklęcie pozwoli złamać tą barierę , więc jeśli chcesz mnie zobaczyć musisz się pośpieszyć, a co do Cana... Jest narwany , nie chcę by szukał mnie na własną rękę, gdy natknie się na Qizana może się to skończyć źle. Oprócz tego potrzebujemy go żywego Can i jego charyzma pozwolą Nam zbudować tutaj królestwo , które jest potrzebne by wygrać tą wojnę. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.


* Kradzież sztyletu z królewskiej sali, kradzież kotła z wieży magów miejskich to wszystko to pikuś, ale po co mam schodzić do miejskich kanałów... Nie mógł to być śluz ślimaków czy co... Zabije Cię jak Cię znajdę, a jak będziesz martwy to Cię dobiję !! Czemu nie powiedziałeś mi od razu kim jest ten Qizan, teraz muszę się zastanawiać *
Iv spoglądając w sufit jakby chciała dostrzeć niebo.
- Can, jak długo jeszcze będziesz daleko ? Potrzebujemy Cię !

2 komentarze:

  1. i dalej nie wiem kim jest Quizan. i na chuj mu złota zbroja. i czemu Yangin dał sie porwac. przeciez mogli sie z nim zmierzyc w knajpie, a wkoncu i tak dojdzie do starcia. czemu Yangin spokojnie na niego czekal? jesli Quizan go nie zabije, Iv to zrobi z całą pewnością. za to, że ją zwodził i kazał jej sie szlajac po jakis kanałach -.- tch. wspolczuje jej wilczemu węchowi, blech. chce wiedziec wiecej!!!

    OdpowiedzUsuń