środa, 18 listopada 2015

"Ciemność mój brat"

Witam Was
Siebie i innych...

------------------------------------------------------------------------------------

*Niemożliwe*

Biegnę już jakiś czas i w ogóle nie zbliżam się do głosu Iv, a wciąż widzę ten sam płomień płonącej świecy.
To pewnie jakaś pułapka. Zakres mojej wiedzy i widzenia jest bardzo ograniczony.
*Muszę szybko znaleźć rozwiązanie*

Rozejrzałem się ponownie po już znajomym miejscu, spojrzałem na jedną z kolumn.
W dość kiepskim stanie, ułamaną kilkukrotnie na kilku wysokościach , która przez to wyglądała jak schody.
*Może spróbuję się wspiąć, będę miał większy widok*

- Can !! Yangin !!

Robi się to co raz bardziej tragicznie.
Jeżeli nie znajdę sposobu, to nie wiadomo co się stanie, ale pewne jest ,że w takim miejscu darcie się nie jest dobrym pomysłem.

- Ciągle myślisz ? Czy może, już ruszyłeś na ratunek ?
- Znowu Ty ?
- Skąd wiesz ,że to znowu ja ?
- Po prostu wiem, czego chcesz ?
- Hmm... Intrygujesz mnie, jeszcze żyjesz.

Podszedłem do świecy i po przeciwnej stronie dojrzałem twarz schowaną w cieniu.
Stanąłem pewnie spoglądając w głąb wystającej twarzy.
Była młoda, jej twarz była bardzo piękna. W tym świetle jej szare oczy mocno kontrastowały z kosmykami ciemnych długich włosów na jej twarzy.
Resztę opiewał cień i dym.

- Kim Jesteś, albo czym ?
- Ty mnie widzisz ?
- A co w tym dziwnego ? Na Twojej twarzy odbija się światło świecy.
- Nieprawdopodobne, pomogę Ci odnaleźć drogę. Jestem Kolgeanką, strażnikiem portalu.
- Czym ?
- Jestem Cieniem. Musisz nosić ciemność w duszy, żeby móc mnie dojrzeć.
- Nie istotne, jak mam dostać się do Iv.
- Nie wszystko co jest nie widzialne nie istnieje.

Przeszył mnie zimny dreszcz, gdy znikając z przed mojej twrzy położyła rękę na moim ramieniu stojąc za moimi plecami.
*Cień, nie dostrzegłem nawet kiedy się przemieściła*

- Yangin !! Can !!

Zerwał się wiatr wiejący od strony gdzie przed chwilą stała Ona. Wyginająć płomień tak jakby miał coś wskazywać.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem , ale podniosłem świecę i ruszyłem w przeciwnym kierunku na podest.
Wyciągnąłem przed siebie świecę i ujrzałem małe wystające kostki w ciemnościach pustej przepaści.
*Czyżby niewidzialne przejście*

Postanowiłem zaryzykować, wskoczyłem na jedną z takich kostek. Pojawiły się następne.
Skacząc z kostki na kostkę z trudem utrzymując równowagę oraz świecę przed sobą.
Ruszyłem w nieznaną mi stronę, byłem gotowy.
Moi towarzysze są tam sami.
W końcu po chwili przeskakując w ciemnościach rozświetlanych tylko przez świecę ,zobaczyłem kilka ostatnich oddalonych od siebie pojedyńczych kostek i krawędź innego podestu.
W tym momencie usłyszałem świst i ledwo co zdążyłem się odchylić, gdy przelatująca strzała przeszyła świecę na pół.
Oślepłem, wszystko stało się totalną ciemnością.
Ciągle słyszałem głos Iv, ale wydawał się być bliżej.
*Co teraz, nie widzę przejścia*

- Iv !!
- Can !!

*Usłyszała mnie*

- Gdzie Jesteś ?
- Nie wiem , nic tutaj nie widzę. Pośpiesz się dłużej tego nie utrzymam.

*Czego ?* 
Musiałem coś zrobić, więc zamknąłem oczy. Spróbowałem sobie wyobrazić to co przed chwilą widziałem.
Wyskoczyłem pewnie przed siebie, trafiłem na kostkę i od razu odbiłem się w przód by doskoczyć do krawędzi.
Udało mi się wybrać dobry kierunek lecz zawisłem na niej, musiałem się podciągnąć, ale miałem w sobie energię.
Iv miała kłopoty, musiałem jej pomóc.
Wskoczyłem na podest i ruszyłem przed Siebie.

- Iv !!
- Tutaj !!

Próbowałem po jej głosie trafić do miejsca gdzie jest.
Musiałem sobie rozświetlić drogę, wyciągnąłem łuk.
Skupiłem się na mojej energi, udało mi się podświetlić mą strzałę, nagle pomieszczenie wypełnił jasnofioletowy blask.
Zobaczyłem Iv, powstrzymującą wielki kamień na ostrzu swojego miecza nad sobą.
Strzeliłem w kierunku kamienia i ruszyłem w jej stronę całym pędem.
Używając mojej mocy , włożyłem jej resztki w stopy znacząco przyśpieszająć mój bieg. 
Strzała leciała równolegle, przez co widziałem co jest pod moimi nogami.
Mogłem omijać pułapki, kolce, dziury , gdy dobiegłem na 3 kroki do Iv. Wyskoczyłem do przodu, złapałem ją w objęcia i..
*Co się stało ?*
Usłyszałem wielki huk za swoimi plecami, Doskonale wiedziałem , że nie jestem na tyle szybki by wyciągnąc ją z pod tego wielkiego głazu nie obrywając przynajmniej podmuchem.
A znajdowaliśmy się spory kawałek za nim. Nie czując nawet najmniejszego powiewu powietrza.

Nagle słychać było odgłos klaszczących rąk.
- Brawo.
- Czego chcesz od Nas ?
- Nie od Was, od Ciebie.

Nagle poczułem jej dotyk na mojej twarzy. W objęciach wciąż miałem Iv, nie odzywała się, chyba zemdlała.

- Czuję to, masz bardzo ciemną moc w sobie.
- Co to znaczy ?
- Przekonamy się.

Znów poczułem jak rozcina się powoli skóra na moim policzku.
*Co to za wariatka ?*

- Iv !! Can !!
- Yangin !! Jesteśmy tutaj !! 

Mam wielki mętlik w głowie.
*Gdzie My Jesteśmy, co to za Cień ? Gdzie jest Yangin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz