Witam serdecznie, przepraszam za opóźnienia.
Mam dla Was również niespodziankę, kolejny epizod będzie.
Tylko i wyłącznie o Waszym ulubieńcu :) Yanginie.
Pozdrawiam, Miłego czytania.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stałem z otwartymi ustami, wpatrując się w Yangina.
*Jak to możliwe, że on dał się podejść*
Yangin spokojnym głosem, nie odwracając się odpowiedział.
- Witaj Ivrel, spodziewałem się Ciebie.
- Nic się nie zmieniłeś od tego czasu.
- Dobrze mi z tym, przez moje upośledzenia i wady. Uratuję przynajmniej jedno życie.
- A jedno stracisz, chociaż tego nigdy nie wiadomo, co zamierzasz teraz zrobić?
Bałem się odwrócić, stałem jak zamurowany. Wiedziałem ,że zaraz rozpocznie się coś czego nic nie powstrzyma.
*Co teraz ? Nie mam szans uciec. W szachach mówi się pat.*
Yangin szybkim ruchem obrócił się do Ivrel. Jedną ręką wyciągnął z lewej kieszeni swej tuniki, biały flakonik. Drugą zaś sięgnął po półtoraręczny wielki miecz zza pleców.
Dźwięk wychylającego się z swej siedziby miecza, zadzwonił w mych uszach. Brzmiał jak groźna bestia.
*Widać , nie odda mnie bez walki*
- Nie tym razem, Yangin.
Starałem się nadążyć nad sytuacją. Usłyszałem szelest liści.
Nie zdążyłem się obrócić by sprawdzić co to było, a przed Yanginem stanęły dwa kolosalne wilki.
*Nie przyszła sama*
- Ivrel oszukujesz. Myślałem ,że staniesz w końcu do walki.
- Nie mam czasu na zabawę, na przyjemności jeszcze przyjdzie czas.
- Znowu te Twoje bla bla o legendach ? Właśnie dlatego odszedłem z watahy. Jesteś ślepa.
Skierowała słowa do mnie.
- Nie bój się, nie Jesteś moim więźniem.
Poczułem ciepły ton jej głosu w chwili gdy to powiedziała. Jakaś energia pchnęła mnie bym się obrócił.
*To ona*
- To Ciebie widziałem na śnieżnej drodze.
- Tak, dokładnie.
Wiem , że nie rozumiesz wiele rzeczy z tego ,ale pozwól mi wszystko pokazać.
Nie mogłem się oprzeć , chciałem iść za Nią. Chociażbym miał skonać po drodze.
Miałem wrażenie, że to Ona wszystko zapoczątkowała i tylko Wilczyca jest w stanie doprowadzić to do końca.
Teraz miałem lepszą okazję się jej przyjrzeć.
Dalej ta sama tajemnicza postać w kapturze. Jedynie co zdawało się być ukryte, a jednak dość widoczne.
To przenikliwe czerwono-złote spojrzenie. Tym razem dojrzałem nawet srebno-niebieski kolor długich , pięknych lekko lokowanych włosów.
Po za tym, wszystko na czarno. Czarne buty, spodnie, tunika,a nawet płaszcz. Istny cień.
*Pewnie gdzieś pod tą czernią chowa swój śmiercionośny kieł,
Może się ukryć wszędzie w ciemnym lesie. Nic dziwnego , że Nas podeszła z taką łatwością*
Zeskoczyła z kamienia i powolnym krokiem ruszyła w moją stronę.
Wyciągnęła niewielkich rozmiarów sztylet.
- Chyba nie chcesz mnie zabić ?
- Chciałabym , ale na to przyjdzie czas.
Ten sztylet jest dla Ciebie, żebyś mógł się bronić. Weź go.
- Ja... Ja nie umiem. Zresztą przed czym.
Nagle zatrzęsła się ziemia.
- Dobra gołąbeczki, musicie ruszać. Ja ich zatrzymam.
*Co !? Kogo, zatrzymać ?*
Wilczyca wyciągnęła rękę, złapała mnie za głowę i szarpnęła tak mocno ,że aż upadłem na ziemię.
Nad moją głową przeleciała strzała. A potem kolejna i jeszcze dwie roztrzaskując się gdzieś w lesie.
Podniosłem lekko głowę od ziemi i spojrzałem na Yangina.
Rzucił biały flakonik w ziemię i nagle wszędzie w okół zaczął się rozprowadzać biały dym.
*Yangin i jego sztuczki*
- Uciekajcie !!
Wilczyca zagwizdała, podciągnęła mnie z ziemi.
W tym czasie podbiegła jej dwójka wilczych kompanów.
Wrzuciła mnie na jednego i skinęła głową.
Sama wsiadła na drugiego i ruszyliśmy w głąb lasu.
<3
OdpowiedzUsuńnie wiem co powiedzieć.
po tym i rozdziale z przed chwili.
są wilki. iv. ja...
nie wiem co powiedzieć.
wiesz jak czesto mi sie to zdarza? prawie wcale. zawsze mam jakąś ripostę w zanadrzu.
nie tym razem.
po prostu...
będę dzisiaj sniła. o wilkach, yanginie, tobie. Będę dzisiaj sniła.
Przeczytałam już wcześniej tej rozdział, jednak miałam prawdziwe urwanie głowy z nauką, więc brakło mi czasu na skomentowanie go.
OdpowiedzUsuńA więc... Nareszcie pojawiła się wilczyca, z czego bardzo się cieszę. Po prostu wiem, że to ona właśnie okaże się kluczową postacią w rozwoju całej fabuły. (jeśli się mylę, proszę nie wyprowadzać mnie z błędu) Na okrągło zastanawiam się kim może być nasz główny bohater, jednak cały czas wędruję w końcu do ślepego zaułka. Cóż... Powiedz chociaż, że już nie długo dowiemy się o nic coś więcej.
Yangin... Po prostu go uwielbiam - i tyle! Jest to może dziwna sympatia, dość nieuzasadniona na tym etapie opowiadania, ale ja tam po prostu mam, że znajduję sobie jakiegoś bohatera w tekście i strasznie do niego się przywiązuje. Nie miej więc nawet zamiaru go uśmiercać! Serio.
Komentarz dziś wyszedł mi jakby taki nijaki i przykrótki, lecz musisz mi naprawdę wybaczyć, ponieważ dopiero co wróciłam do domu, a głowa boli niemiłosiernie.
Pozdrawiam, ślę dla odmiany miednice weny i życzę dobicia do czterystu i więcej wyświetleń. ;*
Er-Ka ♥