środa, 11 listopada 2015

"Strumień myśli i ostoja mej mocy*

Witam serdecznie.
Miłego czytania, cięższych rozdziałów część II.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłem się przed świtem, nadal czułem wczorajszy ból uderzeń Iv.
Może Jestem masochistą, ale dobrze mi z tym.
*Ciekawe co mnie dzisiaj czeka*

Z radością stanąłem na nogi. Wziąłem mojego kompana pod rękę, jak zresztą Yangin mówił.
*Ten kijek to moja pierwsza broń, a z bronią nie mam zamiaru się rozstawać*
Wyszedłem z niepoprawnie ustawionego namiotu, który stał na samym uboczu obozowiska. Chociaż grunt, że się wyspałem.
W oddali zobaczyłem Yangina i Iv rozmawiających ze sobą. Uśmiechali się do siebie.
Ruszyłem w ich stronę.

- Witam moich towarzyszy.
- O !! Tak wcześnie na nogach, nie utykasz nawet.
- Nie , nic mi nie jest.
- To dobrze, zanim znowu porządnie dostaniesz po kościach od Iv. Pokażę Ci jak ćwiczyć Twoją siłę i kondycję duchową.
- Aaa prawie bym zapomniała, mam coś dla Ciebie. Tylko nie oddam w sumie za darmo, będziesz musiał mi zaimponować.
  Tylko to potem. Na razie oddaję Cię w ręce Yangina. Mamy jeszcze 4 dni, potem musimy ruszyć dalej.
- A gdzie ?
- Do twierdzy zapomnianych, a dokładniej biblioteki zmarłych magów.
- Jak dla mnie brzmi nie ciekawie, ale to na potem. Yangin ruszamy ?
- Patrz jak się rwie, pewnie.

Ruszyliśmy z Yanginem. Prowadził mnie w kierunku północy. Miałem wrażenie, że te lasy są wszędzie takie same.
Jednak się zdziwiłem, po kilku minutach marszu doszliśmy do strumienia.

- Jesteś gotowy ?
- Tak...
- Nie przejmuj się, każdy tak ma. Chociaż, Ty dokonałeś wyboru , albo może i nie.

Yangin rozszyfrował mnie szybko, ujrzałem swoje odbicie w strumieniu.
Nie wyglądało to sympatycznie, ale Yangin miał absolutną rację.
*Dokonałem wyboru, jestem z tego dumny. Liczy się wnętrze a nie twarz*

Zacząłem się zastanawiać, czym ten kamień na mojej twarzy jest.
Czy to jest jakieś piętno, a może moja prawdziwa twarz.

- Musimy Ci nadać imię.
- Co ??
- Widziałem jak się zamyśliłeś, Jesteś kimś ważnym dla Nas, a nie człowiekiem bez twarzy czy życzeniem.
  A nie wiem jak Cię wyzwolić z tej smutnej zadumy, bo nie mam pojęcia jak Cię zawołać.
- Nie szkodzi, czasem tego potrzebuję. Bierzmy się do pracy, 4 dni to chyba mało jak na mój trening.
- Masz rację, ale dasz radę.

Yangin machnął ręką, żebym podążał za nim.
Szliśmy wzdłuż strumienia. Brzeg strumienia zmienił się z piaszczystego na kamienisty. Na samym środku stał kamień.

- Ten kamień sam nazwałem , "Menem-menemlik". Nie zawsze siła polega na posiadaniu mięśni , oczywiście też , ale w mniejszej części.
  Będziesz musiał znaleźć w sobie tą wewnętrzną siłę i odkąd zacząłem ćwiczyć różne osoby te miejsce było najlepsze do tego.
- Menem... Co ?
- Ehh, Spokój ducha po prostu. Widzisz ten kamień ?

Yangin wskazał palcem kamień leżący na wyciągnięcie ręki o wielkości mojej pięści.
Domyślam się, że na pewno sporo waży, bo Yangin akurat nie wskazywał by na coś prostego.

- Tak i co z nim ?
- Spróbuj go podnieść.

Chwyciłem go obiema rękoma i spróbowałem podnieść.
Oderwałem go od ziemi ledwo na kilka centymetrów.
*Chyba mi kręgosłup pęknie zanim to zrobię*

- Ten kamień jest cięższy od Twojego miecza.
- Owszem, ale jest niepozorny. Ma w sobie wewnętrzną siłę.

Yangin wyciągnął lewą otwartą dłoń mierząc w moją stronę. Jego brwi zmarszczyły się w jednej chwili, a jego płomienista twarz wydawała się skupiona.
Nagle dostrzegłem takie samo jasne światło jak wtedy w jaskini. 
*To jego wewnętrzna siła ? Skupiona w dłoni ?*

- Ta energia płynie z wnętrza. Jeżeli umiesz ją manipulować będziesz mógł zrobić o wiele więcej, podwaja a nawet potraja Twoje umiejętnośći , które płyną
  z wykorzystania mięśni.
- Jak mam ją wywołać ?
- Musisz się skupić, nie da się tego wytłumaczyć. Przynajmniej nikt tego nie zrobił wprost. Musisz ją poczuć w sobie.

Nie zastanawiając się długo nad tym co mówi do mnie Yangin, wszedłem w środek strumienia. Doszedłem do kamienia. Wszedłem na niego i usiadłem
na nim po tak zwanie turecku.

- Widzę rwiesz się, nie przeszkadzam. Jakby coś się działo będę niedaleko drzemać, pod tamtym drzewem.

*Drzemać ? Nieźle... Myśli, że zajmie mi to długie godziny*

Gdy już Yangin przestał rozpraszać moją uwagę, zamknąłem oczy i skupiłem się na ciszy

*Taa... Skupić się na wewnętrznym ja, ale tutaj szumi strumień. W oddali słyszę ptaki.
I... Chrapanie ? Yangin, przerważająco głośno chrapie, ledwo co odszedł a już śpi.
Co ja mam teraz zrobić, jak to wywołać. Hmm...
Przedewszystkim chyba powinienem zatrzymać ten natłok niepotrzebnych myśli w głowie.
Jestem tak podekscytowany w sumie, że nie wiem czy potrafię.
Cisza...Ciii....Muszę się skupić.*

Minęło kilka minut,

*Ciekawe ile czasu już próbuje, albo czy ja w ogóle zacząłem próbować. Zwariuję zaraz*

Spróbowałem sobie przypomnieć, wydarzenia od początku pobytu w tym świecie.
Najpierw Wilczyca.
*To jest dobry sposób, skupię się na jej postaci. Przy niej czuję zawsze ciepło, może i tym razem będzie moją bohaterką*

Ivrel... Skupiłem się z całej siły w brzmieniu jej imienia. Miałem wrażenie, że mija wieczność.

- Gratuluję
- Iv ? Kiedy tu przyszłaś ?
- Nie ma mnie tutaj. Jestem tylko w Twojej głowie
- Ale... Przywołałem Cię moją myślą ?
- Tak. Widzę, że masz potężną moc w sobie. Więc się nie myliłam. Yangin jest mi winien smoczy napar.
- Smoczy napar ? 
- To takie swojskie piwo. Nie martw się dam Ci spróbować.

Nagle usłyszałem odgłos uderzenia w wodę.
Ocknąłem się.
*To Yangin*

- Wracamy, już późno. Zaraz się ściemni.
- Przepraszam ,straciłem poczucie czasu.

Zeskoczyłem z kamienia, ruszyłem w stronę brzegu.

- Możesz ćwiczyć codziennie tutaj jeśli chcesz. Musisz opanować swoją energię. Zanim ruszymy dalej w drogę.
- Ale... Nieważne.

Ciekawe czy Iv mu powie. Nie ważne. Lepiej wracać teraz, kamień w sumie stąd nie ucieknie. Spróbuję jutro go podnieść.
*Tylko czy dałbym radę go teraz łatwiej unieść ?*

Ruszyliśmy do obozowiska.

2 komentarze:

  1. Na samym początku pragnę cię z całego serduszka przeprosić za brak aktywności na blogu. Na swoje usprawiedliwienie mam jedno słowo - życie. Wiedz jednak, iż naprawdę czytam Twoje wszystkie rozdziały, wierszę. Przynajmniej Wilczy Cię nie zaniedbuję :')

    Biblioteki zmarłych magów, imię, główny bohater i Ivrel no i rzecz jasna Yangin. ♥
    Mówiłam już kiedyś, że jesteś ekstra? xd

    Naprawdę przepraszam za krótki komentarz, ale za to ślę butlę (o, a to coś nowego) weny <3
    Er-Ka ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No prrroszę. Przywołanie myślą. No tak, brak imienia, kamienna twarz, powiem Ci, coraz bardziej mi się to podoba wszystko, coraz bardziej w to wsiąkam, coraz więcej serca temu oddaje, Twojej opowieści.Widzę coraz wiecej sensu w kolorach, myślałeś o tym, jakie to oszczędne? Ja czasami wychodę z założenia, ze im mniej sie czegoś napisze, tym lepiej, rozumiesz, żeby coś skondensować, wycisnać kwintesencje, nie rozdrabniać się i te kolory, kolory wystarczą, żebyśmy się mogli doskonlae orientować, są jak nawigacja, jak legenda, nie muszisz dodawać kto mówi, ani ze ktos pomyślał itd. Zakochuję sie w kolorach, znów.
    CZEKAM NA CD.
    Idę do lekarza, trzymaj za mnie kciuki. Boje się. Chcę poprosic o badania na tsh od razu ALE JA SIE BOJE IGIEŁ.

    OdpowiedzUsuń