wtorek, 17 listopada 2015

"Pustka pełna niespodzianek*

Witam serdecznie.
Z natchnieniem i weną.
Brakuje mi wiaderek Twojej weny Rocco.
Pozdrawiam wszystkich i miłego czytania...

------------------------------------------------------------------------------------

Podeszliśmy bardzo blisko do jasnego okręgu światła. Bardzo mocno było czuć energię, która z niego wypływała.

- Gotowi ?
- Pewnie, co ma się stać to się stanie.
- Uważajcie po drugiej stronie.

Przeszliśmy przez portal.
*Mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję*
Ciekawe jak to działa ale znalazłem się w innym miejscu.
Mrocznym, ciemnym. Wyglądało jak ruiny jakiegoś prastarego zamczyska, z którego niewątpliwie została tylko podłoga i kilka ścian.
*Gdzie jest Iv i Yangin?*
No cóż, pewnie nie jest idealny w końcu to tylko wielkie okrągłe drzwi z błyszczącym światłem.
*Nie mogę się bać*
Ruszyłem przed Siebie w jedyną otwartą ścieżkę.
Dla pewności zrzuciłem swoje miecze niżej by móc je wykorzystać.
Nagle stanąłem w miejscu. 
*Co ja robię?*
Zrozumiałem dopiero ,że działam zbyt pochopnie.
*Rozejrzyj się po tym miejscu*

Wszędzie mrok, spoglądałem w niebo i nie dostrzegłem nic oprócz ciemnej masy stęchłego powietrza unoszącego się w górę.
Rozglądając się po okolicy widziałem wolnostojące , w zasadzie ledwo co stojące mury ruiny w której się znajduję.
Kiedyś to musiałbyś potężny budynek, stało tutaj wiele kolumn.
Stałem tak jakby na kamiennym podeście, po za kamieniami pode mną nie było nic więcej w około.
Tylko ciemny dół i przepaść dokładnie taka sama jak w jaskini ze strumieniem. Pusta czerń.
Przede mną zaś po kamiennej drodze wśród kolumn w oddali stała zapalona świeca.
*Ktoś czeka na mnie ? Bo nie wierzę, że to wieczny płomień*

Usłyszałem osuwający się kamień z jednej kolumn.
* Mam złe przeczucia*
Nie ma tu żadnego wiatru , więc sam nie spadł.
Spoglądałem kątem oka po wszystkich miejscach gdzie ktoś lub coś mogło się ukryć.
Ale nie widziałem nic.

- Błazen z Ciebie.
Usłyszałem za swoimi plecami, odwróciłem się na pięcie wyciągając miecze.
*Nikt nie mógł mnie minąć, stoję na podeście.*

- Co się stało chłopcze ?

Echo jej głosu odbiło się po mrocznej dolinie.

- Przestań mnie wodzić za nos i się pokaż.
- Nie zamierzam ,ale Tobie... Hmm.. Radziłabym uważać.

Poczułem cięcie na moim policzku.
Zamachnąłem się mieczami w około, niestety nie natrafiły na jakikolwiek opór jakby nie było tu nic prócz powietrza.

- Świeża krew, taki nie czuły.
- Myślisz, że nie mogę Cię wyczuć. 
- Absolutnie nie... Jeszcze się spotkamy , teraz zmykam. Uważaj na Siebie, szkoda by było umierać w takim miejscu.

Na drugim policzku poczułem delikatne muśnięcie warg.

Nagle od strony płomienia. Rozległ się hałas, stukot wręcz. Kilkudziesięciu stópek, zupełnie tak jakby biegały dzieci.
I z oddali zobaczyłem małe pająki poruszające się na chudych nóżkach z wielkimi kłami.
Było ich kilka, doliczyłem się sześciu.
*Trzeba będzie się bronić*
Wyciągnąłem łuk wymierzyłem i strzeliłem. Pierwsza strzała trafiła w cel, co prawda tak jak już mówiłem kiedyś
przy odrobinie szczęścia nawet jak się spudłuje to i tak się w coś trafi.
Mierzyłem w jednego z przodu kolumny biegnącej do mnie, a trafiłem innego trochę bardziej oddalonego.
*Nie wierzę, znając moje życie to pewnie jadowite*

Rozpierzchły się trochę, ale w miarę skupienia trafiałem celnie.
Odległość ponad 50 metrów dała mi wiele czasu na zestrzelenie czterech.
Dwa podbiegając już na odległość o niecałe kilka metrów. Rozpierzchły się na boki , uciekając za pobliskie kolumny.
Szybko zawiesiłem łuk na ramieniu i wyciągnąłem miecze.
*Wiedziałem, przeanalizowałem to wcześniej.*
Spodziewałem się i tak też się stało dwa pająki wspięły się po kolumnach i próbując zaatakować mnie z góry zeskoczyły wprost na mnie.
Nieznana postać w jakiś sposób przyczyniła się do tego ,że ujrzałem ten scenariusz.
Przekulałem się kawałek od pająków i zamachnąwszy się mieczami tak jakbym chciał skosić niską trawę rozpłatałem je na pół.
Pajączki wielkości dobrego arbuza.
*Nieźle*

W oddali usłyszałem głos.
- Yangin !! Can !!

*To chyba Iv*
- Gdzie Wy do kur... Can !! Yangin !!.

Ruszyłem w tamtym kierunku, jednak w pewnej chwili poczułem dziwną moc i ogarnęło mnie uczucie jakby ktoś na mnie patrzył.
Szybko odwróciłem się za siebie.
Dojrzałem kontur postaci, który zaczął pokrywać się dziwnym dymem i zniknął.
*Co to było?*

- Yangin !! Can !!
- Już biegnę Iv !!

Rozległo się echo mojego głosu i ruszyłem w drogę by spotkać znów Iv.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc cierpisz na niedobór wiaderek? To patrz co ja tu mam! Wielkiw wiaderko z aż wylewającą się z niego weną! Orient, bo rzucam!

    A teraz... O nie! Człowiek pragnie tylko i wyłącznie odrobiny spokoju po dość bloskim spotkaniu z tollem, zwanym też młodzież, a tu co? Szanowny Tomasz wyskakuje mi na twarz (na serio. prawie nic nie widzę, a nie chcę mi się ruszyć dupy po okulary bądź soczewki, dlatego trzymam ekran, tak że dotykam go nosem) z największym obrzydlistwem chodzącym po Ziemi. Pająki! Po prostu Bóg zapłać za takie akcje. Haha! Iv i Can! Trzeba już powoli wymyślić oficjalną nazwę. Może Ivan... Jeszcze to dopracuje, nie martw się!

    Zapinam pasy i czekam na prawdziwy rollercoster, który, jak widać na załączonym obrazku, zbliża się wielkimi krokami.
    Pozdrawiam oraz służę opieką medyczną w wypadku obrażeń na skutek oderwania wiaderkiem. ;)
    Pozdrawiam,
    Er-Ka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Niucham, niucham i hmmmm. Znow swoje wiem.

    Oj Iv taka barrrdzo Iv! Musze Ci podziekowac! Hahah teraz ja dla odmiany i jak to znosisz ? ;D

    Rocco, Ivan :D Padam. Ivan kojarzy mi sie tylko z tym Ivanem co siedzi na kawce polskiej reprezentacji... Tym co wyglada jak typowy Ivan ;D Zreszta ja obstaiwam, ze tu sie pojawi Can x... Cos w stylu Canil :D ALbo Rilan :D Mwahahaha. Tak se mysle no, ale Rocco, moge przyjac jakis zaklad! ^^ Bedzie ciekawie! ^^

    OdpowiedzUsuń