Witam serdecznie.
Moi drodzy,
Na prawdę się nie znamy. Ale podziwiam Was, że wytrzymaliście.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
- Iv, obudź się... Proszę Cię
Iv otworzyła oczy, Od razu odskoczyła na równe nogi.
- Co się stało ?
- Nie pamiętasz ?
- Nie, już przypominam sobie. Jak Ty to zrobiłeś ?
- Co ?
- Iv !! Can !!
- Nie ważne, musimy uratować Yangina !!
Iv chwyciła mnie za rękę i stanęliśmy w bezruchu, spoglądając do o koła , którą drogę wybrać.
Wszędzie było ciemno, tylko w prześwitach światła , które wybiegało pijanym promieniem w różne strony z latarni stojącej na wzgórzu.
Było widać 3 drogi prowadzące na szczyt, każda z nich niewątpliwie to była pułapka.
- Więc w którą stronę do Yangina ?
- Nie wiem !! Na prawdę nie wiem !!
Musiałem szybko coś wymyślić, nie widziałem Iv jeszcze takiej...
Zagubionej i bezsilnej. Znów ja orientowałem się tu jakbym był w domu.
- Wszędzie jest ciemno , głuche echo nie pozwala wybrać najbliższej drogi do jego głosu.
Ujrzałem Ją i dym , przechodzący przez ścianę. U podnóża tego wzgórza, koło jednej z dróg.
*Nie wszystko czego nie widać nie istnieje*
Dokładnie, złapałem za łuk naładowałem się mocą i wystrzeliłem strzałę w kierunku owej ściany.
Wraz z Ivrel byliśmy totalnie zdziwieni, strzała przeleciała przez ścianę jakby przez wodospad wątpliwości.
- Tam jest przejście !!
- Ruszajmy więc, tylko... Ostrożnie mam złe przeczucia.
*Co się z nim stało tutaj ?*
Podbiegliśmy do tej ściany, okazała się fikcyjna. Za nią było przejście do ciemnej jaskini, na której końcu błyszczał jasny płomień.
-To na pewno Yangin !!
Iv ruszyła przed siebie, zdążyłem w ostatniej chwili złapać ją za dłoń i przyciągnąć mocno do Siebie
Ujrzałem jej piękny niebiesko-srebny włos spadający z głowy, ale po za tym nie było jej nic.
*Całe szczęście*
W prześwitach dymu i ciemności widziałem wirujące ostrza przechadzające się wzdłuż i wracające na początek swojej podróży.
Na samym końcu tego tunelu nie wątpliwie stał przykuty łańcuchem Yangin.
- Iv , bądź ostrożna.
- Przecież tu nic nie ma.
- Nie widzisz tych ostrzy ?
W tym momencie podniosłem kamień z ziemi i rzuciłem w środek korytarza prosto w jedno z ostrzy.
- Jakich ostrzy ?! Co Ty pieprzysz...
Ujrzeliśmy błysk i kamień rozpoławiający się na pół. Podwójny odgłos jego upadku był potwierdzeniem tego co mówię.
- Iv, zaufaj mi. Poczekaj tu na mnie
- Nie, nie możesz !!
Spojrzałem jej głęboko w oczy, odwróciłem i ruszyłem przed Siebie,
*Czemu on, Jest taki... Taki spokojny*
*Dobra, czas się wykazać*
Muszę się skupić, zrobiłem pierwszy krok.
I usłyszałem trzask. Z sufitu wychyliła się mała rureczka, z której wyleciała z dużą prędkością strzała.
Odskoczyłem krok w tył, nie trafiła we mnie.
Wiedziałem że nie byłem na tyle blisko ostrzy , żeby mogły mi coś zrobić, ale od razu się domyśliłem.
*Jeśli jest więcej takich pułapek, to przejście jest śmiercionośne. Muszę uważać*
- Yangin trzymaj się tam !!
Wyciągnąłem jeden miecz i ruszyłem biegiem przed siebie.
Od Yangina dzieliło mnie zaledwie 50 metrów, to nie dużo.
Biegnąc słyszałem ciągłe trzaski, które wywoływały kolejne wylatujące strzały.
Jedna z nich leciała wprost na mnie i gdy już miałem się zasłonić, ujrzałem w ostatniej chwili ostrze wyłaniające się z cienia i dymu.
Przeskoczyłem nad nim wyciągając się jak najprościej umiem. Przeleciałem nad tym dzikim ostrzem robiąc salto i wylądowałem na nogach wprost na kostce, która uruchomiła kolejną pułapkę.
Z obu stron wyciągnęły się ze ściany kolejne ostrza na wysokości mojego torsu i ruszyły równocześnie w moją stronę.
Przekulałem się pod nimi, naciskając przy tym kilka kolejnych kostek.
Rozbiłem mieczem nadlatujące strzały i zobaczyłem Ją stojącą na samym końcu korytarza.
Ruszyłem biegiem przed siebie, poruszanie się w tym korytarzu naprawdę sprawiało problem.
Każdy krok to pułapka, uciekanie przed ostrzami, kucanie, podskoki.
I ostatnia prosta, bieg...
- Czego chcesz ?
Wyciągnęła miecz i wykierowała go w moją stronę.
- Yangin już idę po Ciebie !!
Wyciągnąłem swój drugi miecz i omijając ostatnie ostrze. Wbiegłem prosto w Nią.
Zniknęła, rozproszyła się w dymie, chwilę przed tym usłyszałem trzask.
- Can uważaj !!
Ta strzała...
Przeleciała przez moje ramię. Nie zadając ,żadnej rany...
*Jak to możliwe? Teraz to mało ważne*
Rozejrzałem się, znalazłem dźwignię która zatrzymała wszystkie pułapki i zacząłem ściągać Yangina z dybów na ścianie.
Iv zjawiła się z szybkością strzały i od razu ruszyła do akcji ratunkowej.
Z Yanginem było wszystko w porządku.
- Brawo, Kolejny raz mnie zadziwiłeś.
- Czego chcesz w końcu !
- Upewniłam się tylko...
Wskazała lewą ręką gdzie jest kolejna fikcyjna ściana. Skinęła głową i zniknęła w dymie i cieniu.
*Czy za tą ścianą jest portal ?*
Iv podbiegła do mnie upewniając się, że z Yanginem nic złego się nie dzieje.
-Dzięki Can
Oglądała mnie z każdej strony.
- Gdzie Twoja rana ?
- Jaka rana ?
- Przecież, ta strzała ?
- Nic mi nie jest.
*Jak to możliwe, nie miał szansy uniknąć tej strzały, co tu się dzieje ?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz