wtorek, 24 listopada 2015

"Płonąca przeszłość"

Witam.

---------------------------------------------------------------
Yangin po miesiącu wędrówki znalazł się w jednej ze swoich kryjówek w śnieżnych górach Cekitów.
To tutaj był ostatnio w towarzystwie swojego mistrza Wolfghara.
Otworzył wielką zardzewiałą skrzynię w której leżał podarty dziennik zapieczętowany symbolem śmierci.
- Skoro już Twoja dusza jest wolna.
*Gdy odejdę Ty Yanginie będziesz mógł przeczytać dziennik swojego mistrza, ale pamiętaj to zaklęcie na dzienniku to zaklęcie przywiązania duszy, jeśli spróbujesz go otworzyć zanim umrę. Sam zginiesz"

Yangin otworzył dziennik, przejrzał kilka stron. Większość z nich pamiętał z własnego punktu widzenia. Wolfghar opisywał tu wszystko.
Jego uwagę przykuł ostatni wpis.

***
Kto by się spodziewał, że tak właśnie będzie wyglądał ostatni dzień wielkiej wojny.
Kim byłem, jednym z bohaterów ? Czy raczej masowym mordercą świata.
Ale zacznę od początku.
Wiecie o co się toczy wojna ? O władzę, o terytorium, o bogactwo...
Wojna nigdy nie ma pozytywnego wydźwięku. Byłem Kolgeanem z rodu, a przystąpiłem do nacji Wilków.
Dlaczego ? Bo to była jedyna nacja , która nie walczyła z żądzy władzy, a z przekonaniem o swoje racje.
Zwolennicy wolnego świata, równowagi natury. Bohaterowie lasów, ciche dusze jak nieme góry. Porywczy wojownicy jak silne strumienie wody.
Nie wiem dlaczego to właśnie mnie przypisano wielkie zaufanie, ale jako Cień stałem się jednym z największych Wilków.
Uwierzyłem w przekonania, które głosiły Wilki. Byłem tak im oddany ,że nawet poświeciłbym życie... Tak też zrobiłem.

Jedynym rozwiązaniem tej i kolejnych wojen było zrównoważenie sił i wyrównanie terytorium każdej nacji.
Znalazłem 9 osób. Reprezentantów każdej z istniejącej nacji o tym samym przekonaniu.
I razem rozpoczęliśmy wspólne przygotowania do zakończenia tej bezlitosnej wojny. W której tylko ginęły istoty a świat obracał się w ruinę.

Przeszukując całą historię świata, Znaleźliśmy czas w którym regularna wojna nie miała miejsca od kilkuset lat.
Szukając tym tropem doszliśmy do wniosku ,że musiała stać za tym jakaś magiczna moc. Przeszukiwaliśmy wszystkie wspomniane miejsca w prastarych księgach. Aż trafiliśmy do biblioteki magów. Na terytorium Naharatów.
W podziemiach wieży mieszkała wyrocznia. Słowa, które przekazała każdemu z Nas były tajemnicą.
Usłyszałem "Do równowagi prowadzi strach, a poświęcenie jest światłem życia."
Nie zrozumiałem tego zdania kompletnie. Dopiero gdy po roku czasu spotkaliśmy się w tym samym miejscu.
Zostaliśmy oświeceni jak uratować równowagę świata. Stworzyliśmy "Czarny krąg" zaklęcie,a raczej klątwę.
Każdy z Nas , zawarł całą swoją duchową moc w jednym z magicznych klejnotów.
Było ich 10. Jako , że moja dusza była podwójna gdyż byłem z rodu Kolgeanem a z nacji Wilkiem. Podzieliłem swoją na dwa kamienie.
Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. W ciągu kolejnego roku zbieraliśmy wszelkie artefakty z całego świata. Kolejny rok przetapialiśmy je w metal.
W końcu w piątym roku dzień przed końcem wielkiej wojny, wykuliśmy wspólnie dwie katany. Nazwaliśmy je Mieczami Równowagi.
Zawierały one gniazda na 11 kryształków, a metal miał magiczne moce, które pozwalały tej broni mieszać energię duchową i przekazywać ją właścicielowi.

Coś zaczęło się ze mną dziać, dostrzegałem to od momentu rozdzielenia mojej mocy na dwa kryształy.
Moja ciemna strona zaczynała panować. Jednak nie chciałem się poddać, musieliśmy zakończyć tą wojnę.
Spotkaliśmy się równo 5 lat od rozpoczęcia Wielkiej wojny, Każdy z swoim kamieniem.
Na środku stały na piedestale miecze równowagi.
I rozpoczęła się Wielka wojna między Nami, o władzę i moc. Kto poprowadzi miecze by przywrócić równowagę ?
Pokłóciliśmy się między sobą, ale nikt nie był na tyle zdecydowany by zadać cios.

Za wyjątkiem mnie, przemiana mej duszy po rozdzieleniu kryształu stworzyła rządnego potwora.
Tak bardzo chciałem tej równowagi ,że postanowiłem posłuchać wyroczni.
"Do równowagi prowadzi strach, a poświęcenie jest światłem życia."
Każdy z Nas się bał , a ja poświęciłem wszystkich. Zebrałem kryształy po zmarłych towarzyszach.
I łącząc 11 kryształów użyłem "Czarnego kręgu"...
Zabiłem miliardy istnień... Zabierając im twarze, osobowości...

Moja dusza została przykuta, a jej część zabrana. Jeden z moich kryształów pękł i wsiąkł jakby w ziemię.
Kolejna wojna nie będzie wymagała żadnych przygotowań, tylko wielkiej odwagi a reszta... Zależy.

***

Na dzienniku zarysował się czarny krąg i nagle stanął w płomieniach.
- Wolfghar, a niech Cię !!

1 komentarz:

  1. Ojejuniu, gubię się w tych wszystkich zmian w kolorach czcionki (tak, patrzyłam też na poprzednie rozdziały xd), ale jakoś to przeboleję :D Mam zamiar od początku jakoś zabrać się za Twoje opowiadanie, dodałam Cię do kręgów, by mieć łatwiejszy dostęp do zamieszczanych treści i informacji o ich udostępnieniu :)
    Jeśli byś chciał, to zapraszam do siebie. Może polecimy siebie nawzajem? :)
    http://further-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń