czwartek, 12 listopada 2015

"Iskra"

Witam serdecznie.
Przepraszam, że to właśnie dziś wpis jest w nocy, ale długie godziny pracy robią swoje.
Miłego czytania.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Obozowisko przed świtem wygląda nawet przyjemnie. zauważyłem to dopiero trzeciego dnia, wymykając się wczesnym świtem nad strumień.
Mimo , że wczorajsza telepatia zaskoczyła mnie. Chciałem dalej ćwiczyć nowo poznane umiejętności.
Wiedziałem, że coś się zbliża wielkiego. Ta cała biblioteka magów.
*Po co w ogóle tam wyruszamy, jakieś spiski, zakłady o smocze napary. Ciągle nic nie wiem*

Wszedłem w zimny strumień, tak o poranku nawet w środku lata to było by samobójstwo.
Woda jest tak lodowata. Zwłaszcza , że swój początek ma zapewne gdzieś w ośnieżonych górach.
Ale mimo ostrego bólu z zimna, moje nogi same prowadziły mnie na ten tajemniczy kamień.
Nazwany przez Yangina "Spokój ducha' 

*Śmiało mogę powiedzieć, że doświadczyłem tego uczucia.*

Hmm. Mam pomysł.
Skupiłem się na Yanginie. Wyobraziłem sobie jego postać.
*Ciekawe czy zadziała !?*
Co prawda zajęło mi to chwile, ale...

-Yangin wstawaj !!
- Co... Co ??
- Wstawaj !! Trening czas zacząć.
- ehh i Tylko po to mnie budzisz ?
- Tylko ?... Ruszaj się, czekam na Ciebie.

Yangin w końcu przetarł oczy, rozejrzał się po namiocie.
Po czym rozkojarzony wyjrzał za niego, szukał w pobliżu.
Nawet spoglądał na drzewie. Akurat w tej chwili Iv wyszła do ogniska aby zrobić sobie śniadanie.

- Iv ? Widziałaś Naszego przyjaciela ?
- eee... Nie no musimy mu nadać imię, bo nawet jak mam dobre myśli o nim to nie mogę wyrazić tego. Niestety nie Yangin.
- Widziała, widziała.
- Kłamiesz. Wiesz gdzie się schował.
- Że co ja robię ? Kłamię, o Ty czorcie 

Zamachała łychą w garnku wybrała największy kawałek mięsa i rzuciła nim w twarz Yangina.
- Musiałaś mięsem ?
- No widzisz nie było warto , zjadłbym.
- Ehh jak Cię znajdę to pożałujesz. Iv proszę Cię, gdzie się schował. Przecież nie może być daleko, słyszę jak do mnie mówi.
- Że co.. Aaaa hahahaha. A to Ci żartowniś. Już go lubię
- Iv...

Spojrzenie Yangina na rozchmurzoną i radosną Iv było porównywalne do spojrzenia rodzica gdy jego dziecko wróciło późno pijane do domu.
- Maczasz w tym palce ?
- Nie głuptasie, trzeba było go nie prowadzić do strumienia. Jest nad strumieniem , jeśli nie wierzysz idź zobacz sobie, a tak przy okazji wisisz mi smoczy napar.
- Niby za co ?!... Chyba ,żartujesz ?
- Nieeee, absolutnie nie. Co się stało mistrzu ? Zdziwiony ?
- Czekaj zaraz się spotkamy to pogadamy w cztery oczy.

Yangin ruszył biegiem nad strumień nie do końca dowierzając Iv.
Iv wołając z oddali.
- Niech przyjdzie do mnie !! Mam coś ważnego i nie zapomnij o moim naparze !!

Gdy Yangin przybył stałem już na brzegu. I w prawej ręce podrzucałem sobie niepozorny kamień, który rozświetlał się jasno fioletową aurą.
- Nie wierzę, zrobiłeś to ? W dwa dni.
- Nie w dwa dni, a w jeden. Już wczoraj rozmawiałem z Iv.
- Gratuluję, chciałbym by była moja kolej ,ale dzisiaj Iv jest mistrzem. My spotkamy się po jutrze przy ostrzu miecza.

W oczach Yangina płomień wyglądał na pobudzony i na pewno z niecierpliwością czekał kolejnego dnia. Jakby w końcu spotkał przeciwnika dla siebie.
Ale ja jeszcze nie czułem się gotowy do jakiejkolwiek walki, tego treningu było mi jeszcze brak.

Nad strumieniem pojawiła się Iv.
- Długo bym czekała na Was ?
- Pewnie tak. Yangin zaniemógł z wrażenia.
- Ejj to nie prawda, jutro będziesz pod moim skrzydłem więc uważaj.
- Jak małe dzieci, wracajcie na śniadanie, które zaraz stanie się obiadem. Zasiedziałeś się tu.
- Obiad ? Iv od kiedy gotujesz ?
- Od dziś, ciesz się, że sobie przypomniałam , że Ty jeszcze tego potrzebujesz..
- Dobrze , przepraszam.

Po chwili byliśmy w obozie, Iv naszykowała już wszystko.
*Co to ?*
Na środku obozu zaraz przy ognisku, stało pudełko zawiązane wstęgą.

- To dla Ciebie. "Keskin silah" a jutro zadbamy o Twoje imię.
- Dla mnie ?
- Rozpakuj , też mam w tym swój udział.

*Poczekam na jutrzejszy dzień*
- Dziękuję Wam bardzo, ale poczekam na jutrzejszy dzień. W chwili celebracji mojego imienia otworzę ten prezent.

Odszedłem do namiotu, ukrywając łzę szczęścia spływającą po moim policzku.

1 komentarz:

  1. ahahah, Iv i gotowanie. nie no, da rade ;D Głównie ryż ugotowac, wyhaczyc z lasu dwa patyki i wpieprzac ;D ale to wilki, a wilki na ryzu samym dlugo moga nie pociagnac, hm. :D telepata i poznamy w koncu chyba jakies imie, co nie? I coze to za tajemniczy podarunek.strach sie bac. moze w srodku jest twarz.

    wybacz ze krotko, ale lece w sen. paczyłam mecza. do 5.30... i chora jestem. i myslalam ze nic tu dzisiajsie nie wydarzylo, a tu prosze, niespodzianka! ^^ b dobrze.

    OdpowiedzUsuń