sobota, 28 listopada 2015

"Nadzieja powraca"

Witam serdecznie
Po długiej przerwie, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
Wbijamy się powoli na szczyt , żeby spaść w rollercoaster akcji.
Pozdrawiam

---------------------------------------------------

- Can ! 
- Gdzie ja Jestem ? Co się dzieje ?

Otworzyłem oczy, nie widziałem kontur , nie widziałem światła, twarzy, nie czułem nawet powietrza. To miejsce przypominało mi o tanich trikach magicznych, typu zamykanie w skrzyni. Tylko nawiększe pytanie brzmiało, gdzie jest ta ukryta dźwignia, która 
otwierała ukryte przejście ?

- Słyszysz mnie Can ?
- Słyszę Twój głos, kim Jesteś ?
- Przecież wiesz. 

Poczułem drganie na swych plecach, 
*To mój miecz ?*

- Tak, po części. Jestem zaklętą duszą w krysztale, a raczej w 11 kamieniach. Jestem narzędziem równowagi.
- ... Zaklęta dusza ? Gdzie Jesteśmy ?
- W Twojej głowie. Najpierw musimy się stąd wydostać, potem uciekać z wieży.
- Nadal Jesteśmy w wieży ? Co z Iv i Yanginem ?
- Teraz ? Jeżeli przeżyli, to zbierają siły do walki, szukają sojuszników przeciwko hordom wrogów. Rozpoczęła się wojna, to miejsce jest kwintesencją równowagi. Pewne osoby chcą panować nad całym światem i tworzą do tego miliony nieczułych stworzeń. Oczywiście wykorzystując upadłe dusze.Tutaj powstał "Czarny krąg", który panował nad wszystkim od wieków, aż do czasu Wolfghara.
*Tego drania, ale na szczęście już po wszystkim*  
- Wolfghar popełnił błąd przez co zachwiał obecną równowagę, rozdzielił swą podwójną naturę na dwie. Tworząc 2 kryształy dusz.
- Musimy się wydostać ? Ale jak i dlaczego ?
- Wieża Nas zabije, wieża jest strzeżona magicznym zaklęciem. Znika co 5 lat, to jest okres w którym można uzbierać składniki aby stworzyć "Czarny krąg". Narzędzie już masz, 1 z kryształów też. Biblioteka magów została objęta zaklęciem stworzonym przez samego Alphę Cieni, jako mistrz jakimś cudem przeniósł swą moc na to miejsce. Nie wiem czy wiesz, ale Cienie przechadzają się między światem mroku, a tym rzeczywistym co pochłania niewiarygodną energię duchową. Ta wieża ,żeby być niewidzialna i stać po stronie mroku na 5 lat potrzebuje energii, którą czerpie z zamkniętych pod podłogą najniższego piętra dusz, ale to my Jesteśmy największą mocą, która obecnie się w niej znajduje. W końcu zacznie na Nas polować.
- Widziałem ,że się zmienia. Potrafi się przeobrażać. Więc uciekajmy stąd zanim Nas ubije.
- To nie takie proste, w sumie to jest proste. Jednak nie pozwolę Ci tak szybko stąd uciec. Musisz najpierw znaleźć 2 połówki kryształu. Jestem Twoim przewodnikiem i kompanem, słyszę i czuję Twoje myśli,a miecz ma umiejętność przekazywania mocy duchowej. Każdy kolejny kryształ dodaje Ci siły. Musisz zebrać wszystkie, żeby móc powstrzymać tą rzeź, która ma miejsce na zewnątrz.
*Czemu znowu ja ?*
- Bo Ty jako do tej pory próbujący Jesteś w stanie trzymać Miecze Równowagi i co najciekawsze nadal żyjesz.
- Jak się wydostaniemy i gdzie znajdę kryształy ?
- Kryształy są na dnie wieży, będziesz musiał się przechadzać wśród upadłych dusz. Zresztą czym bliżej nich coraz bardziej będziesz je czuł. One są częścią mnie, dopiero gdy zbierzesz je wszystkie poznasz moje prawdziwe oblicze.
*Nie mam wyjścia, muszę je znaleźć i tak.*
- Dobre podejście.
*Skąd ?*
- Jestem częścią Twoich myśli.
- Dobra, już rozumiem
*Muszę się nauczyć rozmawiać z Tobą w myślach, bo przy ludziach wyszedłbym na idiotę*
- Ruszajmy. Jesteśmy w Twojej głowie. Obudź się.
- Że niby jak !
- Normalnie musisz się skupić i uświadomić ,że tylko śpisz.

Can leżał w częściowo zniszczonej po walce z Wolfgharem sali. Nierucho jakby nie mógł się podnieść. W końcu otworzył oczy, ale...
* To jak jakiś paraliż.*
- Nie możesz się ruszyć ? Skup się.
* Spróbuję poruszyć jakąś kończyną.*
- No dalej.

Usłyszałem nagle dziwny wrzask dochodzący od strony drzwi.
* Co to było ?
- Łowca
* Jaki łowca ?*
- Silniejsza dusza od wszystkich innych, która ratuje się pożerając inne.
* Czyli muszę się... Wydostać !!*
- Jeszcze nie jest na tyle silny, by Cię pożreć. Walka z łowcami to inna kwestia. Jeszcze nie musisz się obawiać. Przychodzi tutaj co jakiś czas od kilku miesięcy.
* Od kilku...miesięcy ?
- Dziś mija 9-ty.

Zacząłem czuć się coraz ciężej, nie potrafiłem się ruszyć. Zacząłem panikować.
- Spokojnie.
* Łatwo mówić, leżę tu już 9 miesięcy...*
- Skup się
* Próbowałem poruszyć ręką*

Do pomieszczenia wszedł wielki potwór,z wielkimi zębiskami i parą czarnych oczu.Bez ciała tylko z pustym konturem jego postaci, lewitował lekko nad ziemią. Miał przeraźliwy głos i sapał jak nie nażarta bestia. Podszedł do leżącego ciała Cana i nachylił swój łeb nad nim.
*Czego chcesz i tak jeszcze mnie nie pożresz*
- Nie trać czasu, skup się.
* Dobra dobra*

Bestia ciągle krążyła gdzieś wokoło mojego ciała.
Po dobrych 20 minutach prób, poruszyłem lekko ręką.
- Dobrze, idź za tym uczuciem.
*Zacząłem powoli czuć swoje ciało*
- Jest ! Silny Jesteś
* Poruszałam ręką bez najmniejszego problemu, teraz muszę wstać i już*
- Łatwo Ci idzie

Can po krótkiech chwili stał już na nogach, a blade monstrum wpatrywało się w 
niego. Can wyciągnął miecze.
- Nieeee !! Nie możesz.
* Dlaczego nie ?*
- W tym miejscu nie możesz zabijać dusz, bo to przyśpieszy polowanie na Nas. Potrzebujemy swobody i czasu, żeby znaleźć kryształy
* No dobra*

Can schował miecze, rzucił groźne spojrzenie na monstrum i wyszedł z pomieszczenia.
* Gdzie mam się udać teraz ?*
- Za krętymi schodami w ciemnym kącie jest ukryte przejście niżej. 
Can przeszedł pomieszczenie z symbolami na ziemi, dotarł do pomieszczenia schodów.
Stanął na środku pomieszczenia, gdy usłyszał złowrogie krzyki na górnych poziomach.
Zobaczył jak schody przeobrażają się w jedną długą drabinę na sam szczyt. Ten sygnał uświadomił mu, że ucieczka będzie trudna.
* Szybko chodźmy do tego przejścia*
- Tutaj za spiralą przy samym dole była pęknięta cegła, musisz ją znaleźć.

Can rozglądał się po ścianie szukając tej jednej. W końcu znalazł, rozpędził 
się i wymierzył cios. W tym miejscu ściana pękła i zrobiło się małe przejście 
dla jednej osoby.
* Dobra jeszcze mam się czołgać ?*

Z wysokości nagle zeskoczył łowca większy od poprzedniego i żarłocznie rozglądał się po okolicy.
* Dobra to dobry argument*

Can przeczołgał się szczeliną i zamurowało go po drugiej stronie. Znalazł się 
w korytarzu, który był jasny , przejrzysty i na pozór cichy. Jak zupełny kontrast do mroku.
- Ta droga prowadzi do wnętrza wieży, do...
* Do kryształów ?*
- Do miejsca mojego urodzenia. Nie bardzo chcę,ale musimy się tam udać

Ruszyłem korytarzem przed siebie, wydawało się jakby się nigdy nie kończył.
Przeciętny zwykły prosty korytarz o wysokości 2,5 metra, a mógł przerazić.
Za kamiennymi ścianami co jakiś czas było słychać odgłosy Łowców.
I nagle kamienny korytarz zaczął się przeobrażać.
- Stój !!
* Już, już stoję. Jak tak będziesz mi się wydzierać w głowie to zawału dostanę.*

Korytarz przeobraził się w arenę do walk. Wielka pusta przestrzeń w kształcie koła. 

- Musimy się pośpieszyć chyba wieża już się domyśliła po co idziemy.
* Kamienie to duże źródło energii, więc będzie ich strzec*

Ruszyliśmy przed siebie i usłyszałem ruch za moimi plecami, odskoczyłem w międzyczasie odwracając się i wyciągając miecze. Niestety nikogo nie dostrzegłem.
* To cienie ?*
- Tak, wieża jest jej źródłem.
* Jak mam walczyć z czymś czego nie widzę*

Wymachnąłem mieczem przed siebie. W boki, trochę w chaotyczny sposób jakbym odganiał się od muchy.
- Musisz się skupić Can, potrafisz je dostrzeć
* Że niby ja ?... A tak , ten cień z portalu*

Stanąłem na środku areny, czekałem w ciszy na ich ruch.
Wpatrując się w pomieszczenie, dojrzałem jednego z nich.
Siedział spokojnie na piasku, wpatrując się we mnie.
Jego wzrok nie świadczył o tym ,żeby miałbyć agresywny wobec mnie.
* Może chce nam pomóc ?*
- Nie wiem, ale skoro nie chce walczyć, nie traćmy czasu

Schowałem miecze , Cień zrobił to samo. Po czym odwróciłem się i poszedłem do 
przejścia. Minęliśmy kolejny korytarz, kilka pustych pomieszczeń i na samym końcu naszej podróży doszliśmy do królewskiej sali. Ujrzałem mały piedestał a na nim dwie błyszczące połówki kamieni.
Sala tronowa, tron ustawiony na podeście pod kilka schodów, a obok mały piedestał z kamieniami. Schody pokryte złoto czerwonym dywanem, a w innych zakątkach sali same kamienie. Kamienne kolumny, ściany, krzesła i dwa duże stoły po obu stronach sali.

- Więc Jesteśmy, złap je szybko i uciekajmy
* Zanim ?*
- Zanim się obudzi, proszę Cię.

Nie czekając ruszyłem do piedestału, rozglądając się powoli po okolicy.
Szukając pułapek , Cieni czy innych zabójczych stworzeń.

- Nie bój się. Pozwolę Ci stąd wyjść
- ...
- Jesteś jednym z Nas. Weź kamienie i podejmij właściwą decyzję gdy nadejdzie czas.
*Dlaczego to jest takie łatwe ?*

Wszedłem po schodach, wziąłem kamienie w dłoń. Poczułem jak złączyły się w całość. Wsadziłem kryształ w miecz z pustym gniazdem. Został przyjęty i związany z mieczem. Poczułem kolejny przypływ mocy. Odwróciłem się i dojrzałem postać mówiącą do mnie w pełni.

- Tam jest portal prowadzący do wyjścia z wieży, do sali która jest na szczycie. 
- Dlaczego mi pomagasz ?
- Bo Jestem ciekaw co zrobisz gdy już zdobędziesz to co chcesz, a po za tym ktoś musi dbać o moją córkę.
- Kim Jesteś ? 
- Mówią mi po prostu Alpha. Myślę, że jeszcze się spotkamy.

Ruszyłem w wskazaną drogę i wszedłem w portal.
Pojawiłem się na szczycie wieży, w pomieszczeniu z drzwiami.
Tutaj musiała się rozegrać wielka bitwa, gdyż całe pomieszczenie było zrujnowane z rozbryzganą krwią lejącą się z każdej ściany.
*Co tu się stało ?*
- Nie wiem, uciekajmy stąd

Otworzyłem drzwi i odetchnąłem powietrzem.
Przed moimi oczami ukazała się śnieżna góra, przepaść i most po którym przechodziliśmy jak po ziemi. Teraz był wiszącą ostatnią ścieżką nadzei.
*Zima,skały i lód, czyżby Cekici zdobyli te terytorium... Gdzie mam się teraz udać i co zrobić ?*

Skupiłem się mocno i spróbowałem wezwać moich przyjaciół.
W tym czasie Yangin i Iv przechadzali się w odległych krainach odpoczywając po bitwach, które zostali zmuszeni stoczyć. Gdy nagle poczuli i usłyszeli w tym samym czasie jeden znajomy głos.

- Iv !! Yangin !!

1 komentarz:

  1. Najpierw technicznie co mi sie rzucilo w oko ;) :
    "ani nie
    czułem nawet powietrza. " Tu mi pasuje albo 'ani' albo 'nawet', w sensie albo 'Otworzyłem oczy, nie widziałem kontur , nie widziałem światła, twarzy, ani nie czułem powietrza' albo "Otworzyłem oczy, nie widziałem kontur , nie widziałem światła, twarzy, nie czułem nawet powietrza". Czaisz. ani i nawet razem sprawiają, że zaczynam się zastanawiać, po co tak mocno podkreślać coś, co i tak jest mocno zaakcentowane. ;)
    i ten, czy po '(...)ani nie" jest enter? po kiego? albo mi zle skopiowało ;)
    "Tylko nawiększe pytanie brzmiało ,gdzie jest " <-- przesunął się przecinek przed spacje ;)
    liczby powinniśmy zapisywać słownie, podobno.
    :myśli,a miecz ma umiejętność <-- spacje wcielo miedzy , a 'a'
    Każdy kolejny krzystał <-- lietrówka
    "Miecze Równowagi i
    co najciekawsze nadal żyjesz." <-- znowu enter? dlaczego robisz enetry w takich miejscach, que?
    "
    - Normalnie musisz się skupić i uświadomić ,że <-- przecinek znow sie przesunał.
    "Nierucho jakby nie mógł się podnieść." <-- zastanawiam sie nad pierwszym slowem. zakladam ze chodzilo o 'nieruchomy; :P
    "która ratuje się pożerając inne." <- przecinek po 'ratuje'.
    "- Jeszcze nie jest na tyle silny by Cię pożreć" <--przecinek po 'silny'
    "Bestia ciągle krążyła gdzieś w około mojego ciała" <-- wokoło, razem.
    Czasami po kwestiach pomaranczem, tym głosem w głowie Cana, brakuje kropek. Nie wiem czy celowo, bo czasem są, więc wnoszę o jakąś konsekwencję! ;D
    "Can schował miecze rzucił groźne spojrzenie na monstrum i wyszedł z pomieszczenia" <-- przed 'rzucil' przecinek
    "Ten sygnał uświadomił mi, że ucieczka będzie trudna."<-- piszesz w trzeciej osobie zielone party wiec obstawiam, ze zamiast ',i' mialo byc 'mu'.
    "Can przeczołgał się szzceliną" <--literowka
    "
    "- Musimy się pośpieszyć chyba wieża już się domyśliła po co idziemy." <--
    - Musimy się pośpieszyć, wieża chyba już się domyśliła po co idziemy.
    ", odskoczyłem w między czasie " <-- w miedzyczasie, razem.
    "Bo Jestem ciekaw co zrobisz gdy już <-- przed gdy przecinek

    ok, to tyle chyba z formalnosci.byłąm mega dokładna ;D przechodząc do mnie oficjalnej czesci komenatarza powiek jedno: fcuk yeah! Czułam sie jakbym brała udział w jakimś quescie, jakbym wędrowała po wieży w skyrimie! doskonale potrafiłam sobie to wszystko wyobrazic. Ten głos w głowie Cana, dusza zaklęta w kameniach.... Hmmm, wielce intrygujące. I jeszcze kolor mnie zmylił. I fakt, że upłynęło 9 miesiecy! omg. jak to sie stalo, ze przez tyle czasu Can ta wegetował, bez niczyjej pomocy kroplowki, ani.... magiczna moc konserwuje? wprowadza w jakis stan hibernacji? podejrzewam ze tak, ale jakis opis by sie przydał. No i ten Alpha! Kto to jak to i chce go. Chce wszystkiego co ma w nazwie jakąs alfe ;D Czo ta Iv z tym Yanginem ze wgl zostawili ta sprawe i Cana na tyle czasu....
    Dobry rozdział to był, przerwa sie jak widac przydała. Jestem po prosu kurewsko ciekawa, co dalej.





    OdpowiedzUsuń