piątek, 13 listopada 2015

"Złota jasna purpura"

Witam serdecznie.
Życzę miłego czytania, podczas gdy ja będę przypominał sobie jak się gotuje xD.
Pozdrawiam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłem się, dość późno. Wyszedłem z namiotu i w pierwszej chwili ujrzałem lecącą w moją stronę strzałę.
Odruchowo udało mi się ją chwycić, ale mało brakowała a przeszyła by moje ramię.
Spojrzałem w kierunku z którego przybyła strzała i zobaczyłem Iv z łukiem w ręku.

- Iv...Czemu do mnie strzelasz z łuku ?
- Potraktuj to jak trening.

Wystrzeliła kolejną strzałę, odskoczyłem na bok robiąc przy tym przewrót w przód. Wylądowałem za drzewem.
Usłyszałem świst kolejnej strzały, która ewidentnie wbiła się w drzewo po drugiej stronie.

- Zwinny się zrobiłeś. Czekałam tutaj pół nocy na Ciebie.
- Dlaczego ?
- Dobrze wiesz...
- Zdenerwowałeś Ją.

Usłyszałem głos Yangina siedzącego na drzewie, za którym się akurat schowałem.
Spojrzałem w górę.

- Lepiej uciekaj.

Yangin wskazał ręką na krzak naprzeciwko mnie.
Zrozumiałem, podniosłem się z ziemi i ruszyłem na drugą stronę obozowiska.
Strzały wylatywały jedna za drugą zza krzaka, który wskazał mi Yangin.
*Nawet nie widziałem kiedy się przemieściła, szybka jest*

Miałem walczyć z Iv, strzelającą z łuku w ramach treningu.
Nie miałem nawet żadnej porządnej broni.

- Iv czym mam się niby bronić przed Tobą, tym kijkiem ?
*Od pierwszego dnia treningu nosiłem go zawsze przy sobie*

Iv wystrzeliła strzałę , która rozłupała kijek na pół.

- No i dochodzimy do sedna sprawy.
- Że co ?
- Wczoraj uciekłeś do namiotu zamiast otworzyć mój prezent dla Ciebie.
- Więc o to chodzi...
- Starałam się a Ty... Ty, Zabije Cię za to.

Strzała przeleciała mi dosłownie po skraju policzka, robiąc rozdarcie na mojej twarzy.
Stałem zamurowany nawet nie próbowałem uciekać przed nią.
*Ma absolutną rację, nie doceniłem tego co dla mnie zrobiła, zresztą Yangin też... Pudełko, muszę je znaleźć i otworzyć*

Nagle Yangin pojawił się przede mną z wyciągniętym mieczem, odbił strzałę lecącą prosto w moje serce.
- Rusz się w końcu, bo na prawdę Cię zabije !!
- Dobra. Wiem co mam już zrobić. *Iv zaimponuję Ci zobaczysz.*

Iv zniknęła z pola mojego widzenia. Wykorzystując chwilę, szukałem z której strony wyłoni się kolejna strzała i dojrzałem pudełko, w którym Iv schowała niespodziankę dla mnie.
Ruszyłem w tamtą stronę, I poczułem silną energię zbliżającą się za moimi plecami. Wyskoczyłem w przód wilczym skokiem, przeskoczyłem nad płonącym ogniskiem
zbliżając się tym do pudełka w której czekało na mnie ocalenie z tej sytuacji. Nad moją głową przeleciała w jasno złotym blasku łucznicza strzała, która przeszyła
drzewo na wylot. To była energia Iv, poczułem ją po raz kolejny, napawała mnie ciepłem. To ta sama energia kiedy byłem na drodze, kiedy zakradła się za Nas.
Energia, która przywołała mnie do tego świata. Nie mogłem się poddać w tym momencie.
Wstałem , odwróciłem się w kierunku z którego wyleciała złota strzała.
*Nie będzie łatwo ją powstrzymać ale spróbujmy.*

- Iv dziękuję.

I z całej siły otworzyłem wieko pudełka.
Zamurowało mnie.

- Kosztowało nas to trochę zachodu, ale myślę, że będą odpowiednie.

Na dnie pudła leżały dwie wyglądające identycznie, jak zwykłe realne katany, ale czułem od nich niesamowitą energię. Ostrze długości Dziewięćdziesięciu czterech i pół centymetra. lśniło się cnotliwie odbijając każdy nawet najmniejszy promień światła. Rękojeść trzydziestu centymetrów wykonana z hebanowego drewna który prześwitywał między powleczonym czarnym jedwabiem a na rękojeści było pięć i pół gniazda na kryształ.
Pochwa mieszcząca owe dwa przepiękne miecze zrobiona była z białego nieznanego mi metalu. 

- Sprawdźmy więc !!

Iv wyskoczyła zza krzaków z wyciągniętym mieczem jednoręcznym. Wykonała wyskok i zamachnęła się zza głowy, miecz zaczął nabierać złocistych kolorów.
Odruchowo sięgnąłem po katany, nawet nie wyciągając ich z pochwy skrzyżowałem nad głową i w ostatniej chwili zasłoniłem się przed uderzeniem.

Usłyszałem głośne odetchnięcie Yangina.

Iv zawisła w powietrzu z błyszczącym się na złoto mieczu , który zawisł między moimi katanami, które biły jasnofioletowym blaskiem.

- Wystarczy !!

Iv wypuściła skupioną moc z miecza i opadła na ziemię. Po czym szybko ruszyła w moją stronę i uścisnęła mnie jak siostra swojego brata po długiej nieobecności. Przytuliła się do mnie.

- Dziękuję, jednak to Ty.
- "Canavar" miło Cię poznać.

Yangin mówiąc to wyciągnął w moją stronę swoją otwartą dłoń.
Iv rozluźniła swoje objęcia i pozwoliła mi wyciągnąć rękę w stronę Yangina. Oczywiście uścisnąłem ją mocno i z radością.
*Canavar*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz