niedziela, 15 listopada 2015

"Skamieniała legenda"

Witam serdecznie.
Zapraszam do nowego rozdziału, powoli zbliżamy się do rozdziałów naładowanych akcją.
Miłego czytania

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział III

Po wczorajszej rozmowie przy ognisku i smoczym naparze.
Mam wrażenie, że ta przeprawa jest omal niemożliwa.
Gdzie nawet Iv miała pewne zwątpienie w oczach.
*Na co my się piszemy, w jakim celu, od dziś ma się to niby zacząć wyjaśniać*

Stojąc w moim namiocie, który do najlepszych nie należał. Zastanawiałem się, co ja potrzebuję na tą podróż.
*Co ja mam wziąć ze sobą*

Złapałem za miecze, przypiąłem do pleców. Wziąłem łuk, prezenty od Iv, których na pewno nie zostawię tutaj.
Kołczan strzał i wyszedłem myśląc ,że już jestem gotowy.

Iv z Yanginem siedzieli i czekali już przy ognisku wraz ze swoim ekwipunkiem.

- Dzień dobry.
- Okaże się jeszcze.
- Czym Wy się tak przejmujecie, powie mi to w końcu ktoś.
- Musimy ruszać w drogę, masz. To torba z lekarstwami i jedzeniem. Może Ci się przydać.

Yangin wyciągnął torbę.
Chwyciłem ją i wrzuciłem na ramię. Gdy próbował przejść obok mnie, zatrzymałem go ręką i niekoniecznie miłym wzrokiem.

- Weź rękę, nie mamy czasu Ci tego tłumaczyć.
- Ciągle nie macie czasu, wszędzie gdzieś się spieszymy.
- Czas ucieka, proszę Cię nie rób tego. Wszystko Ci wyjaśnię po drodze.

Wziąłem rękę z Yangina i spojrzałem w oczy Iv.

- Ufam Wam i niech tak będzie. Ruszajmy. Tylko powiedzcie mi krótko gdzie.
- Pamiętasz tą górę , którą Ci pokazywałem gdy byliśmy w lesie. Jest jakieś 5 dni drogi stąd i właśnie tam idziemy.
- Tylko, że nie mamy 5 dni i musimy skorzystać z innego przejścia. Tylko ,że jest to niebezpieczne.
- Wystarczy ?
- Pewnie.  W którą stronę ?

Iv ruszyła, a my za nią.

- Musimy ustawić się w jakąś pozycję. Idziemy w równym szyku, Ty Iv pójdziesz z prawej, Canavar w środku a ja po lewej.
- Po co to ?
- W razie ataku, spodziewaj się tego. W miejsce gdzie idziemy, to krainy śmierci i zła.
- Super... Jest coś co powinienem jeszcze wiedzieć ?

Ustawiliśmy się według polecenia Yangina, nie bardzo rozumiałem dlaczego. Mijaliśmy spokojną okolicę, strumień. Las i pełne krzaki różnych kwiatów i zwierząt, których
nigdy wcześniej nie dostrzegałem. Teraz wszystko spoglądało na Nas jak na jedyną nadzieję.

- Iv możesz zacząć.
- Niech Ci będzie. Wyruszamy do krainy zmarłych , na terytorium Narahatów. Do wieży stworzonej kiedyś przez magów, która zbierała całą wiedzę na temat tego świata.
  W podziemiach wieży , 3 poziomy w głąb jest jaskinia która prowadzi to wyroczni przeznaczenia.
  Jesteś jedyną osobą, która z Naszej trójki tam nie była. To co się dowiesz zachowasz dla siebie, ale jedno jest pewne. Zbliża się wojna i to właśnie Ty Jesteś kluczem.
*Dlaczego właśnie ja ?*

- Nasze conocne wyprawy tylko potwierdziły doniesienia od podobnych Nam ,że już się zaczęło. Każda z nacji uzbraja się po zęby.
- A My nie mamy gdzie, nie mamy swojej krainy , źródeł życia ani terytorium.
- My ? To znaczy kto i co to za źródła życia ?

W tej chwili akurat zaczęliśmy zbliżać się do mostu , który było widać z oddali. Kolejny piękny widok.

- My znaczy Wilki. Ród, a raczej wybrańcy z całego świata . Nacja która wymarła oficjalnie dawno temu wraz Kolgeanami, które chroniły porządek tego świata.
  Nie zawsze w sposób moralny czy pokojowy. Ważne natomiast,że to działało tak jak należy.
  Po śmierci Naszego długoletniego Mistrza Wolfghara, zostały tylko miecze, które trzymałeś w ręku.
- Te miecze ?
- Tylko wybrańcy mogą je trzymać. Większość ludzi ginie gdy to próbuje zrobić, więc Jesteśmy pod wrażeniem ,że jeszcze Jesteś z nami.
- No dziękuję, za uprzedzenie mnie. Tak , nie wziąłbym ich do ręki gdybym wiedział.
- Ale żyjesz. Nie panikuj.

*Zrozumiałem, wyruszamy do krainy śmierci po to by się dowiedzieć jak powstrzymać wojnę.
 A ja znowu jestem jakimś kluczem do tego*

- A źródła życia ?
- Miejsca w krainach, które anektuje się jako swoje terytorium. Poprzez tą aneksję nacja przejmuje kawałek terytorium i ma wpływ na nie.
- Rozumiem mniej więcej, czyli ten lód i śnieg na drodze, to było zaanektowane terytorium Cekitów ? I każde będzie tak wyglądać ?
- Tak, to jest prosty podział i wgląd na jakim terytorium właśnie Jesteś.
- Spotkamy kilka po drodze więc pewnie jeszcze Ci o tym opowiemy.
- A teraz musimy być cicho, zbliżamy się do pierwszej utarczki. Musimy się wspiąć na tą ścianę.

Musimy się wspiąć na 20 metrową skałę. 
*Będzie frajda*

Stanęliśmy przed wielką ścianą, pełną wystających małych kamieni.
Mam wrażenie, że to jest pierwszy krok do nowej rozdziału, nowego ja.

1 komentarz:

  1. Ale co z ich twarzami! T mnie ciągle ciekawi! Can się robi niecierpliwy, coś czuję i ja się tam nie dziwię. Bardzo mało mu towarzysze zdradzają i oczekują, że będzie za nimi podążał. Ale wiesz, całościowo to wszystko brzmi dla mnie bardzo spójnie. Bradzo przemyślanie. Nie wiem od kiedy masz w głowie tą historię, ale mam rważenie, ze od dawna, bardzo dawna. Historia ma tło, nabiera trójwymiarowości. Wszystkie rasy, opisy, chocby wieży magów. Mam złe przecucia co niej. Boje sie co bedzie, jak tam dotrą. Co sie stanie. Mam złe przeczucia, yhym.

    OdpowiedzUsuń