piątek, 6 listopada 2015

"Koniec czy początek"

Witam serdecznie, przepraszam za opóźnienia.
I za ten ciężki rozdział, przed dział rozdziału i rodzialiku.
Bez składu ładu i liku.
Pozdrawiam, miłego czytania.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Przebyliśmy kawał drogi przez las.
*Nie myślałem ,że wilk jest szybszy od wierzchowca*
Ivrel widziała moje zamyślenie.

- Proszę, mów mi Iv.
- Iv ? Myślałem ,że Ivrel
- Iv dla przyjaciół. Nie traktuj mnie inaczej.

Ta strona lasu wydawała się bardziej spokojna. więcej kolorów odbijało się w prześwitach strumieni światła.
Wiedziałem, że to miejsce mimo niebezpieczeństw ma swój urok.
Ocknąłem się, gdy ujrzałem miejsce podobne przestrzenią do tego gdzie przed chwilą byłem...
*Właśnie, czym ja byłem ? Więźniem, kompanem w drodze, skarbem na sprzedaż ?
Me myśli krążyły ciągle w okół postaci, która porwała mnie, a potem stanęła w mojej obronie.

- Iv , skąd znasz Yangina ?
- Długa historia, ale wiesz...
  Nie zapowiada się, żeby nam zabrakło czasu więc opowiem Ci główną jej część, 
  przy okazji słuchaj uważnie, bo właśnie udajemy się w to miejsce gdzie sama musiałam kiedyś stanąć.

***

Byłam taka jak Ty...
Pojawiłam się w lesie, przy kamiennej bramie do jaskini, która rozbrzmiewała różnego rodzaju odgłosami.
Niebiesko-zielone zgniłe światło wychodziło z niej na powierzchnię.
Stałam tam nie wiedząc dokładnie co zrobić, nie wiedząć gdzie jestem i kim jestem.
Aż pojawił się On i nieszczęsna Ona.

- Witaj jestem Yangin, a to moja partnerka Qurban. Chcielibyśmy Cię powitać w Twym nowy świecie.
  Proszę nie kłopocz się o podanie swojego imienia, każdy tak ma. Twoje imię będzie Ci nadane.

- Poprowadzimy Cię do strumienia życia i śmie...

Yangin szarpnął Qurban za rękę, aby nie dokończyła zdania.

- Nie zanudzaj Naszego przybysza. Proszę chodź z nami.
  Pokażemy Ci wszystko.

Weszłam do jaskini za nimi, mimo iż wydawało się, że niebiesko-zielono zgniłe światło nie może dawać ciepła.
Dawało je i to jeszcze z jaką mocą. Oczy przyzwyczaiły się momentalnie do półmroku w jaskini.
Mimo to ,że światło nie było mocne, wszędzie można było widzieć rozbłyskujące kolory błyszczących diamentów.
A na końcu nie długiego korytarza, widać było początek strumienia.
Dziwne, że... Nie szumiał.
Gdy podeszliśmy dopiero ujrzałam ,że stoi w miejscu.
Strumień dla którego zatrzymał się czas.
Na samym środku niewielkiego strumienia, którzy wypływał z ściany i kończył się otchłani przepaści z której spływał jak wodospad.
Stał mały monument, a na nim wyryte 9 znaków.

- To jest komnata przeznaczenia, tutaj płynie strumień życia.
  Strumień ten nadaje imię i twarz. Z pośród tych wszystkich znaków wybierzesz tylko jeden.
  Wtedy staniesz się pełnoprawnym członkiem Naszej społeczności. 9 znaków symbolizuje - 9 nacji.

Yangin wskazując po kolei każdy znak.
- Sagri -     Lód Jaszczurzy
- Cekici - Olbrzymy Zniewalający
- Insani - Ludzie
- Meseni - Leśne stworzenia
- Kolgeni - Cienie
- Narahaci - Nieumarli
- Cadugerzy -     Magowie
- Azadlici - Wolni
- Ucan atli - Latający Jeźdzcy.

- Wybór należy do Ciebie

Miałam przeczucie, że to nie wszystko.
Qurban wyglądała na strasznie zdenerwowaną.
Szepcząc po cichu z pretensjami do Yangina.

- Yangin, powiedz jej prawdę. Ja tak nie mogę.

Płomień pobladł w jego oczach.

- Qurban, wiesz jak to dla Nas ważne. Nie musi o wszystkim wiedzieć, może zdecyduje jak należy. Nie musimy jej zabijać
  A może sama...Skoczy i będziemy mogli przywrócić jedno życie.
  Pomyśl o Naszym dziecku.

- Nie !! Ja tak nie chcę. Nie możemy jej zabić !! Nie przywrócę Naszej córce życia ,niewinną istotą.

Usłyszałam to i poczułam strach. Mój wybór był jak ruletka. Tylko z przykrym finałem.
Więc to tak, miałam być pokarmem. Więc życie za życie, jednak nie miałam szans się z tamtąd wydostać.
Yangin stał mi na drodze, ucieczka skończyła by się śmiercią.

-Qurban Odsuń się !!

Qurban ustąpiła z drogi, Yangin wyciągnął swój wielki miecz i ruszył w moim kierunku.

- Albo zrobisz to co Ci każę, albo umrzesz bez powodu. Gdy skoczysz, będziesz miała szansę się odrodzić w innym wcieleniu.

Włosy stanęły mi dęba, nie wiedziałam co zrobić.
Nagle Qurban skoczyła Yanginowi na plecy i zaczęła okładać pięściami po głowie.

- Nie rób tego !!

Yangin obrócił się kilka razy, nie wiedząc nawet jak blisko zbliża się do krawędzi. I odepchnął Qurban z swych pleców.
Stanęła na krawędzi, ja stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam co zrobić.
Qurban straciła równowagę i zaczęła się przechylać do tyłu. Niebezpiecznie balansowała na krawędzi głębokiego i szerokiego dołu.
Zanim Yangin zrozumiał jak potoczyła się ta cała sytuacja było za późno. Qurban rozpaczliwym wzrokiem spojrzała na mnie i nagle zniknęła z Naszego widoku.

Potem już tylko było gorzej...
***

- Iv ? Dobrze się czujesz.
- Tak, te wspomnienia bolą. Potem Yangin obiecał mi , że będzie mnie trenować przez 10 lat, a w zamian za to albo wypowiem życzenie, które poświęciła dla mnie Qurban, albo   znajdziemy kogoś kogo się poświęci.
  Tak działa strumień życia i śmierci. Wybierasz życie, dostajesz własną twarz i imię, wybierasz śmierć, wracasz czyjeś życie. Tylko tą możliwość nadwyrężono za dużo razy. Były osoby , które nie chciały żyć w tym świecie więc same wybierały śmierć. Potem było Was coraz mniej, od kilku lat, nie widzieliśmy nikogo oprócz Ciebie.
- Teraz mówiąc mi to wszystko , myślisz... W ogóle co Ty myślisz, że pójdę z Tobą, nie wiem czy mnie nie zrzucisz.
- Jesteśmy na miejscu, teraz musimy zejść schodami na dół. Wiem , że nie masz powodów , żeby mi ufać. Ale imię Qurban znaczyło "Ofiara" , zwrócę jej życie, ale na pewno nie w ten sposób...

Ivrel złapała za kaptur i ściągnęła go z głowy.
Doznałem szoku. Nie wiedziałem co myśleć...

2 komentarze:

  1. Tomaszu, na sam początek muszę Ci zwrócić uwagę na nazwę rozdziału. Zawsze miałam trudności z interpunkcją, jednakże wydaję mi się, iż powinno być "Koniec czy początek", bez przecinka.
    Dużo tu wyjaśnień, na co szczerze liczyłam po pojawieniu się "Iv". Qurban... Ja naprawdę źle przeżywam śmierć, nawet osób fikcyjnych, z nie do końca ujawnionym charakterem etc. Ale ratowanie dziecka! Na serio o mały głos nie pękłam. Teraz strasznie żal mi Yangina. Niby jest okrutny, chcąc odebrać komuś życie, ale, na Boga, to dla jego córki! Myślę, że utrata najpierw dziecka, a następnie partnerki odbiła na nim swoje piętno, o czym kiedyś się przekonamy. Mam przynajmniej nadzieję, że skoro Qurban, to córka odzyskała życie. Chyba tak to powinno działać, prawda?
    Mogłabym jeszcze napisać o innych postaciach, jakie są moje podejrzenia wobec tej całej Iv albo o przyszłości głównego bohatera, lecz po prostu każdym kawalątkiem mojego ciała jestem przy Yanginie.
    Pozdrawiam oraz ślę wiaderko weny.
    Er-Ka ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję oczywiście za komentarz. Co do nazwy rozdziału masz oczywiście rację, przez przypadek zresztą wkradł się ten błąd, po prostu po 15,5h pracy raczej to było nie uniknione.
    Hmm okrutny Yangin może i racja, ale też nie do końca. Przykro mi było z tego powodu, nawet mnie jako Twórcy.
    Córka Qurban, to jest w istocie zagadka :) i jeszcze może chwilą będzie. Jak wiadomo już przy monumencie w chwili śmierci Qurban stała Iv, więc to do niej należy życzenie odzyskania życia. Tylko czy Ona wiedziała w tamtym momencie jak się córka Qurban nazywa i kim tak na prawdę jest ? Ale myślę , że w swoim czasie Yangin to wytłumaczy :)
    Specjalnie dla Ciebie.

    Dziękuję za wiaderka... Masz już nie lada kolekcję :)
    Pozdrawiam
    T.J

    OdpowiedzUsuń