Witam serdecznie.
Przepraszam Was bardzo ,za przykrótkie rozdziały
Ale cały swój czas ostatnio poświęcam mojemu życiu :)
Pozdrowienia dla kumatych.
------------------------------------------------------------------
Iv obudziła się dopiero nad ranem, Yangin zresztą też.
Ja siedziałem przy ognisku z wzrokiem wbitym w ognień.
Wiedziałem, że Ona gdzieś tu jest.
- Hej, jak tam ?
- Spokojnie.
- Spałeś coś ?
- Nie... Ruszajmy, szkoda czasu.
- Racja, ale powinieneś odpocząć.
- Dam sobie radę. Przygotowałem posiłek. Smacznego.
*Strasznie oschły się zrobił*
Odszedłem od ogniska i wskoczyłem na moją strażnicę jeszcze z nocy.
Stałem tam rozglądając się po okolicy, nawet dzień wydawał się tutaj straszny.
Mimo tej krainy i obecnej wszędzie śmierci , noc minęła spokojnie.
*Spokojnie, tak jakby ktoś nad nami czuwał*
Iv nie komentując mojego zachowania, wraz z Yanginem usiedli przy kociołku.
Zjedli spokojnie. Wzięli swój ekwipunek.
- Gotowi ?
- Tak. Ruszajmy.
Wyruszyliśmy w górę, dalej kierując się na wieżę.
Minęło sporo czasu, ciągła spokojna droga, wydawała Nam wszystkim się dziwna.
Nadzwyczaj zresztą.
*To kolejna pułapka ?*
Minął prawie dzień drogi.
Doszliśmy do mostu na samym końcu drogi.
Wieżę już było widać jasno i wyraźnie, a raczej jej szczyt.
Ponad ziemię wystawało zaledwie jedno piętro, reszta musiała być w ziemi.
Most znajdował się na ziemi na trawie.
Dziwnie to wyglądało, kiedyś to miejsce musiało wyglądać zupełnie inaczej.
- Skąd ten most ?
- Kiedyś to był teren bardzo górzysty, ale po jednej z kolejnych wojen. Gdy Naharaci zdobyli te ziemię, to wszystko się zmieniło.
- Wojna ?
- Raczej kilka, ale to długa historia.
*Ciekawe jak wygląda współczesna mapa*
- To na cóż czekać, idziemy do wyroczni.
Ruszyłem pierwszy, po moście leżącym na ziemi. Jakoś nie mogłem uwierzyć, że góra wyrosła nad jakąś kiedyś istniejącą przepaścią.
I ta cała ziemia w około wydawała się dla mnie złudzeniem.
Most stał nieruchomo na niej, stanąłem na jego środku i rozejrzałem się po okolicy. Zupełna cisza, spokój.
*Przeraża mnie to, zbyt spokojnie, coś się musi wydarzyć*
Moi towarzysze ruszyli, po chwili całą trójką staliśmy pod wielkimi wrotami do biblioteki magów.
Otworzyliśmy wrota, weszliśmy do środka.
*Kolejny absurdalny widok*
Tak mała wieża , która wydawała się wręcz klaustrofobiczna z zewnątrz.
W środku była wolna przestrzeń wielkości basenu olimpijskiego.
A moc która się tam rozchodziła była ogromna, każdy z Nas czuł tą siłę.
- Chodź do mnie. Czekam tu już tak długo.
Czułem jak coś mnie przyciąga w głąb wieży.
- Musimy zejść na dół, bądźmy ostrożni.
- Tylko jak ?
- Coś tutaj musi być ukryte.
- Zamknij drzwi, odpoczniemy tutaj. Zanim ruszymy dalej.
- ...
- Proszę !
- Dobra, prześpijmy się.
- Jutro będziemy potrzebowali mnóstwo sił.
Rozłożyliśmy się w wszyscy w pobliżu, zabarykadowaliśmy drzwi zamykając je i zasuwając szafką z drewna.
Coraz bardziej tajemniczo sie robi. Jeśli zwiedziesz tymi głosami mnie, zwiedziesz kazdego. To dobrez. Lubimy nieprzewidywalne historie. Ivrel zmieniajaca się w wilka nawet mi wydaje się... Jej. Uwielbiam. Zastanawiam się nad nowymi postaciami... a przynajmniej jedną, która na pewno sie jeszcze pojawi, ale w tym rozdziale tez mi cos nie daje spokoju.
OdpowiedzUsuń"w około" <-- piszemy razem, wokoło.
Stałem tam rozglądając się po okolicy, nawet dzień wydawał się tutaj straszny. <-- a tu brakuje mi przecineczka, po 'stalem tam'.
Takze kosmetycznie jedynie, a tak to napięcie i niepewnosć. Tak trzymaj. Chociaż, kiedys to napiecie musi zejsc! Ja chce wiedziec co tam szykujesz!!