sobota, 14 listopada 2015

"Pochmurne jutro*

Witam serdecznie.

Moja droga publiczności. Dziękuję za zbliżający się 1000 wyświetleń. Mam nadzieję, że nie zawiodę Was jako czytaczy. Jako człowiek, może czasem.
Pozdrawiam miłego czytania w ciszy.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś ostatni dzień, przez całą noc nie mogłem zasnąć, a mimo to nie jestem zmęczony.
Wiem , że jutrzejsza podróż zaprowadzi mnie w miejsce nieznane, a tam...
*Dowiem się dlaczego tam idziemy*
Przypiąłem do pleców dwie pochwy z moimi mieczami, które się krzyżowały.
Zamocowałem je w specyficzny sposób. Myślałem nad tym chyba całą noc.
Wyszedłem z namiotu.
Był wczesny ranek.

- Dokładnie tak jak myślałam.
- Znowu czekasz na mnie ?
- Tak Canavarze, ruszamy na trening. 
- Co właściwie znaczy to imię ?
- Dołączyłeś do Naszej watahy, więc czego się spodziewasz...

Iv urwała zdanie.
*Do Naszej watahy, więc czego się spodziewasz Wilku*
- Canavar znaczy Wilk ?
- Tak, tylko dużo lepiej brzmi. Ruszajmy.

Ruszyliśmy wolnym krokiem nad strumień.
- Czego dziś będę się uczył ?
- Wczoraj Cię przyzwyczajałam do nich.
- ...
- Do strzał.
- Aaa, no tak jeszcze mam ślad na policzku. Więc tym razem łuk.
- Dokładnie tak, dziś poznasz ostatni trzeci rodzaj walki. Walczyłeś wręcz, z użyciem mocy ducha no i została walka na dystans.

Po kilku minutach doszliśmy nad strumień, tam ujrzałem dobrze przygotowaną tarczę zawieszoną na drzewie. Łuk i cały kołczan strzał.
- Myślę, że wystarczy tyle. Cały ten czas je robiłam.
- Kiedy Wy to wszystko robicie ?
- Nie tylko Ty nie możesz spać. Pamiętaj prawdziwe wilki nie śpią w nocy.

Iv złapała za łuk zawieszony na plecach.
*Tak skupiłem się na tych treningach, że nawet nie przyglądałem się ani Yanginowi ani Iv od dawna,   nigdy w ogóle wcześniej nie dostrzegłem łuku.
  Wczoraj o mało co by mnie nie zabiła z niego, a ja dopiero teraz go ujrzałem*

- Nie zastanawiaj się, idź weź swój. To jest łuk stworzony od zera przeze  mnie, szanuj go. Booo...
- Wiem, wiem. Będę na pewno. Kołczan też szyłaś ?
- A jak !! Co myślałeś, że w lesie kupiłam ?

* W sumie racja*
- Nie narażaj się. 
- Dobra, to jak się mam za to zabrać.

Iv stanęła na wprost celu ja stałem jakieś 2 metry od niej.
Na wprost okrągłej tarczy wyciętej z drewna i wymalowanej na czerwono, prawdopodobnie krwią jakiegoś zwierzęcia.
Iv stanęła pewnie na ziemi, Wyciągnęła lewą rękę przed siebie, trzymając w niej mocno łuk.
- Przyglądaj się

*Co za kobieta !! Ubrana ciągle na czarno. Nie widziałem nigdy jej twarzy a mimo to mam o niej niewiarygodne wyobrażenie. Impulsywna, tajemnicza i nieziemska. 
  Mam wrażenie, że nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety, a może to tylko dlatego, że to jedyna kobieta, którą widziałem tutaj. Niebiesko-srebne długie kosmyki włosów, 
  które spływały od czasu do czasu na jej ramiona. Tworzyły dodatkowo niewiarygodny efekt. Jej szczupła a zarazem krągła sylwetka, średniej wysokości ciało Hmm czy ja...*

Wyciągnęła z kołczanu jedną strzałę, zaprała lotkę na cięciwie i mocno naprężając prawą ręką. Naciągnęła i...
Strzała wylądowała w samym środku tarczy.

- Teraz Twoja kolej. Widzisz łatwe.

Tymi słowami wyciągnęła mnie z mojego zamyślenia.
Odwróciła się przy tym w moją stronę spojrzała na moją twarz, wpatrzoną w jej sylwetkę 

- Eeejj, nie to miałam na myśli. Zabiję Cię zaraz !!
- Przepraszam...

Iv szybko odwróciła się w drugą stronę.
*Hmm, czyżby...*
- Bierz ten łuk i chodź tutaj !!
- Idę idę.

Podbiegłem do Iv, stanąłem równo z Nią i jak lustrzane odbicie robiłem to co ona.  Wyciągnęliśmy lewą rękę mocno trzymając łuk, prawą ręką wyciągnęliśmy po strzale.
Dwoma palcami przytrzymując lotkę na cięciwie, naprężyliśmy do granic wytrzymałości łuk. Postarałem się wycelować w środek tarczy i puściliśmy omal równocześnie.
Moja strzała trafiła w drzewo nad tarczą, a Iv prawdopodobnie , żeby mi dokopać trafiła w sam środek lotki mojej strzały.

- Hm... Jakieś rady na temat celowania ?
- Musisz być jednością z swoją bronią, to nie tylko w tej chwili gdy strzelasz z łuku , ale też walczysz   mieczem. Musisz wyczuć otoczenie, to najważniejsza cecha strzelca.

Iv odwróciła się w kierunku strumienia, wyciągnęła strzałę, napięła łuk i puściła.
W tym momencie wyskoczyła ryba Iv bez najmniejszego problemu trafiła ją.

- Będzie na kolację.
- Jak...Ty ?
- Musisz czuć otoczenie, każdy szmer, podmuch wiatru, wszystko opiera się na energii. Tak jak wczoraj uniknąłeś mojej strzały naładowanej mocą.
- Tak tą moc czułem bo dla mnie była potężna.
- Potężna moc tkwi w małych rzeczach. Zostawię Cię tu poćwicz trochę, jak Ci się znudzi wróć do obozowiska.
- Będziesz czekać z rybą ? 
- Taa , chciałbyś. Zjem już, upoluj swoją.

Iv ruszyła w stronę obozowiska.
Zostałem sam. Spoglądałem za Nią jak zniknęła w gąszczach lasu.
*No dobra, spróbujmy*

Strzelanie z łuku to jak rytuał, nie da się chyba go skrócić. Wycelowanie, wyciągnięcie strzały , napięcie cięciwy. Wszystkie elementy mają znaczenie.
A efekt końcowy albo zabija cel , albo zabija przy odrobinie szczęścia istotę oddaloną o kawał drogi dalej.Zawsze w coś się trafi.

Wystrzelałem cały kołczan 29 pozostałych strzał, które strugała dla mnie Iv.
W tarczę trafiły 3, to raczej nie moja dziedzina. 
*Nic, wracam do obozu*

Iv wraz z Yanginem siedzieli na pieńkach przy ognisku.
Zachmurzone niebo nadawało tej chwili bardzo okropny wyraz.
Tak jakby jakaś tragedia wisiała w powietrzu.
Dosiadłem się do nich w ciszy.

Yangin wyciągnął do mnie rękę z wielkim szklanym kuflem.
*Skąd on go wziął w ogóle, zazwyczaj piliśmy z metalowych podręcznych kubeczków*

Spojrzałem na zamyśloną Iv, która w ręku trzymała ten sam kufel.
Wyciągnąłem rękę po kufel, który podawał mi Yangin.

- Co to ?
- Smoczy napar
- Czy to nie alkohol ? Świętujemy coś ?
- hmm... Raczej czcimy nasze ostatnie chwile w tej krainie.
- Dzisiaj jest ostatni dzień, pamiętasz o tym ? 
- Wiem.
- Mamy nadzieję, że zrobiliśmy co możemy ,żeby Cię przygotować do drogi.
- Nie martwcie się nie dam się tak łatwo zabić.
- To dobrze, od jutra wszystko zacznie się wyjaśniać.
- W każdym razie miło było znowu Was spotkać. Zdrowie

Pociągnęliśmy po łyku z kufli.
Delektując się mocnym i nad wyraz palącym smakiem.

1 komentarz:

  1. Omg. Po tych refleksjach Cana a temat wilczycy wszystko co kciałam napisac wywietrzało mi ze łba. Domyślam sie, ze taki wlasnie był Twój plan. Łobuzie. I będę musiałą zostawić taki chujowy komentarz bo totalnie nie umiem się skupić.
    ...
    <3

    GZ 1000 wyswietlen! Pieknie!

    Strach sie bac, co rzyniesie nasteny rozdzial. Idziesz jak burza.

    OdpowiedzUsuń